Czym jest zdrada wobec państwa i narodu? Konieczność zdefiniowania zdrajcy wynika z nadużywania samego pojęcia m.in. właśnie przez sprzedawczyków. Komuniści nazywali żołnierzy Armii Krajowej i Żołnierzy Wyklętych zdrajcami, a przecież sam fakt służenia komunistom był wtedy zdradą najgorszą. Skłonność Moskwy do ubierania się w szaty polskich patriotów znana jest od czasów targowicy. Najpierw budują wzór patriotyzmu, który jak najbardziej odpowiada interesom Kremla, a potem każde odstępstwo od niego nazywają zdradą. W ten sposób prawdziwy polski patriota nie dość, że mógł zostać zabity z rąk wrogów Polski, to jeszcze słyszał z ich ust i ust ich popleczników, że jest zdrajcą. Kiedy dochodzą mnie słuchy, że nazywają mnie zdrajcą rodzimi zwolennicy Putina, którzy biorą na swoje listy lojalnych wobec watażki z Moskwy Rosjan, czuję ten okropny odór targowicy.

Nowym wynalazkiem do bicia polskich patriotów jest jednak oskarżenie o „zdradzanie Europy”. Przemówienie Donalda Tuska na Uniwersytecie Warszawskim doskonale ten wynalazek zaprezentowało. Jeżeli służysz Polsce, nie działasz dla Europy, a więc jesteś targowiczaninem. Tusk powiedział wyraźnie, że nie mówi do Polaków, tylko do Europejczyków, a tradycja patriotyczna to zdrada. Tak jak komunizm był przykrywką dla interesów Moskwy, tak europejskość ma być przykrywką dla interesów Berlina. Tusk zdradzał nas wielokrotnie, kiedy zgadzał się na niszczenie polskiej gospodarki na rzecz niemieckiej, kiedy rozbrajał armię, kiedy rozluźniał sojusz z USA, odsłaniając polskie granice. Zdradzał nas w sprawie Smoleńska i naszych interesów w Europie. To prawdziwy nowoczesny zdrajca. Taki europejski. Bo czym jest tak naprawdę zdrada? To niszczenie interesów swojego narodu na rzecz innego. Czy dzieje się to dla prywatnej korzyści, czy też w imię jakiejś obłędnej ideologii – to sprawa drugorzędna. Nie było bardziej obraźliwego przemówienia niż to, które Tusk wygłosił na UW. Gdy zdrajca nazywa sprzedawczykami patriotów, świat wartości staje na głowie. Kiedy były europoseł, członek Konfederacji, tej nowej, domaga się porzucenia sojuszu z USA i dogadania z Rosją, robi to samo co Tusk, który żąda zarzucenia związku z USA i ułożenia się z Berlinem. W innych miejscach mają swoich carów, lecz skutek będzie dokładnie ten sam: bezradność Polski wobec rosyjskiej agresji. Bezradność, jaką wykazała Gruzja czy Ukraina. Te państwa liczyły na różne rzeczy, ale nie były w NATO i nie miały u siebie wojsk amerykańskich.

Jestem szczególnie wyczulony na punkcie niepodległości Polski. W każdej decyzji polityka w dziewięciu na dziesięć punktach oceniam to, czy służy ona polskiej niepodległości. Mam to wyczulenie po przodkach, którzy ginęli za wolną Polskę: żołnierzach, księżach, ziemianach. Jeden punkt zostawiam sobie do oceny, czy to, co mi serwują, rzeczywiście jest polskie. Tusk każe mi się wyzbywać miłości do tradycji, religii i polskości. Moczarowcy, podający się za narodowców, przedstawiają polskość tak pokracznie, że aż wstyd szukać w tym czegoś polskiego. Polak nigdy nie miał w sobie nienawiści do innych narodów i religii. Czerpał z ich kultury to co najlepsze, by rozwijać swoją. Rasista, który każe mi nienawidzić Żyda czy Ukraińca, zdradza Polskę, zdradza to, co jest jej niezwykle ważną częścią. Dumę z naszej od wieków tolerancyjnej kultury. Zabija wielowiekową tradycję na rzecz wygodnego Moskwie etnicznego patriotyzmu. Rasista i kosmopolita zdradza Polskę podwójnie.

Tomasz Sakiewicz

"Gazeta Polska" nr.19; data: 08.05.2019.