Protest niepełnosprawnych, a właściwie grupki ich opiekunów, którzy przyprowadzili do parlamentu swoich podopiecznych, jest tak naprawdę gwoździem do trumny neoliberalnej filozofii Balcerowicza. Masowe poparcie tego protestu przez polityków jego chowu odbiera im jakąkolwiek legitymację do głoszenia idei twardego liberalizmu. I to zresztą jest chyba największy zysk tego, co się stało.

Jednym z najlepszych regulatorów gospodarki jest rzeczywiście wolny rynek. Jednak trzeba rozumieć jego ograniczenia. Może kilka przykładów: jeżeli na ruchliwej ulicy pojawią się stragany, to pewnie rywalizację wygrają sprzedawcy mięsa, alkoholu i papierosów. Jednak na życzenie mieszkańców państwo i samorządy ograniczają handel. W takich miejscach często na przykład wolno sprzedawać jedynie kwiaty albo nic. Jeżeli gmina nie prowadzi żadnej polityki lokalowej, to w każdym zakątku pojawi się oddział banku, a znikną restauracje. Dlaczego? Bo bank ma więcej pieniędzy i dorzucając kolejne oddziały, zwiększa swoją przewagę nad konkurentami z innych banków, miażdżąc przy okazji wszelkie usługi. Oczywiście wkrótce wywoła to ciężki kryzys bankowy i wtedy nie będzie ani banków, ani restauracji, ani nawet nie będzie za co kupić jedzenia.

Unia Europejska to jedna z takich instytucji z ogromną ilością ograniczeń i przywilejów. Państwo musi sobie z tym poradzić, mimo że to nie ma nic wspólnego z wolnym rynkiem, a wręcz często Unia tworzy ogromne nierówności i niszczy sektory gospodarki. Wprowadzenie czystego liberalizmu oznaczałoby bankructwo większości polskich przedsiębiorstw, w wyniku nieuczciwej konkurencji. Polacy staliby się jedynie tanią siłą roboczą dla innych państw. Było już do tego blisko.

Podobnie rzecz ma się ze stosunkiem do ludzi niepełnosprawnych albo tych z innych powodów mających gorsze szanse w społeczeństwie. Z ułomnością będzie miał do czynienia niemal każdy. Dobrze, jeżeli przyjdzie ona późną starością. Na ogół jednak jest inaczej i choroby własne lub najbliższych upośledzają nasze działanie na różnych etapach życia. Musimy więc nauczyć się czerpać zyski ekonomiczne i społeczne z adaptacji ludzi niepełnosprawnych. Mam tu dobre przykłady. Pierwszym moderatorem forum portalu niezależna.pl był mój przyjaciel Tomek Moraczewski („Morus”). Wcześniej wykształcony i światły biznesmen. Kiedy los przykuł go do wózka, zajął się misją, która dla tysięcy ludzi miała o wiele większe znaczenie niż cały jego wcześniejszy biznes. Z kolei w swoich firmach do sprzedaży produktów reklamowych chętnie zatrudniam ludzi, którzy mają jakieś doświadczenie w opiece nad niepełnosprawnymi, choćby we własnej rodzinie. Dlaczego? Mają lepszy kontakt z klientem i budzą zaufanie. Jeżeli niepełnosprawny nie jest w stanie nawet wykonywać jakichkolwiek czynności istotnych ekonomicznie, to kształtuje swoje otoczenie. I może uczynić je lepszym. To jakby inwestycja w edukację, ale wyższego stopnia. Nie chodzi tu o litość ani nawet miłosierdzie, lecz o dobre zrozumienie tego, czym naprawdę jest gospodarka.

Tomasz Sakiewicz

Tekst pochodzi z najnowszego wydania tygodnika "Gazeta Polska" nr 23/2018 data 06.06.2018