"Jeśli ktoś ma poglądu liberalne a nie będzie chciał głosować na PO poprze partię Teraz. Katarzyny Lubnauer nikt nie będzie poważnie traktował" - mówił redaktor naczelny Gazety Polskiej Tomasz Sakiewicz. Publicysta uczestniczył w radiowej debacie podsumowującej ostatnie zajścia związane z rozpadem partii Nowoczesna.

Dziennikarz Gazety Polskiej "Codziennie" zauważył, że przejścia posłów .N do Platformy Obywatelskiej nie przyniosły żadnych wymiernych korzyści, a jedynie umocniły wysoką samoocenę Grzegorza Schetyny.

"Ci, którzy przeszli do Platformy Obywatelskiej za obietnicę stanowisk tak naprawdę niczego nie uzyskali. Jeżeli Grzegorz Schetyna nie umieści ich na listach wyborczych nie staną przed nimi żadne perspektywy na sukces" - mówił Sakiewicz.

Podobnego zdania był Miłosz Lodowski niezależny publicysta podkreślił, że po latach doskonale widać, iż projekt pod nazwą Nowoczesna powstawał po to, by w konsekwencji umocnić Platformę Obywatelską.

"Zawsze zarzucano liderowi PO, że jest nieskuteczny politycznie i wizerunkowo. Teraz okazało się, że jest inaczej. Wyraźnie jednak widać, że samo powołanie Nowoczesnej w 2015 roku było konsultowane z Platformą Obywatelską, gdyż znaleźli się tam ludzie z zaplecza byłego prezydenta Bronisława Komorowskiego" - mówił Lodowski.

Z nieco innej perspektywy na sprawę powolnego rozpadu Nowoczesnej spojrzał Agaton Koziński. Jego zdaniem przewodniczący PO Grzegorz Schetyna mocno zaryzykował przyłączając nowych posłów do swojej formacji.

"Lider PO zaryzykował prowadząc w taki sposób ten manewr. Nie można wykluczyć, że istnieje dalekie tło sprawy, o którym nie wiemy. Szef Platformy Obywatelskiej nie ryzykował praktycznie niczego a rozbił klub Nowoczesnej. To bardzo osłabia jej funkcjonowanie w Sejmie" - podkreślił publicysta Polska The Times.

mor/PR24/Fronda.pl