Tomasz Wandas, Fronda.pl: Strajk nauczycieli został zawieszony do września. Czy to oznacza koniec protestu? Dopytuję, gdyż pojawiają się głosy niezadowolenia ze środowiska nauczycielskiego z tego powodu.

Tomasz Sakiewicz, szef Gazety Polskiej i Gazety Polskiej Codziennie: Trudno mówić o całym środowisku – pamiętajmy, że większość nauczycieli w ogóle nie przystąpiła do strajku, a ta część, która do niego przystąpiła była podzielona. 

Podzieleni strajkujący?

Tak, jednym chodziło wyłącznie o podwyżki, drugi o zmianę sposobu płacenia, tzn. by w ramach większego wynagrodzenia zwiększyć pensum, a jeszcze inni wyrażali w ten sposób swoje poglądy polityczne. Broniarz wystawił tych ludzi, gdyż dał im nadzieję na wielkie podwyżki, których nie mogło być, stracili pensję i dzisiaj część ma do siebie, do niego czy do rządu pretensje, które będą w bardzo różny sposób artykułowane. 

Sławomir Broniarz zapowiedział, że po wakacjach protestujący nauczyciele wracają do gry. „Proszę być gotowym na wrzesień” - zwrócił się do premiera szef ZNP. Nauczyciele jednak w większości czują się oszukani przez prezesa ZNP, i  czy będą skłonni pójść za nim we wrześniu?

Nie sądzę by udało się po wakacjach odnowić ten proces na taką samą skalę – jest rozgoryczenie, są realne straty a rząd będzie miał we wrześniu największe możliwości przeczekania tego protestu. Ponadto we wrześniu zaczną działać podwyżki, które były zapowiedziane już wcześniej, stąd być może motywacja do staiku będzie mniejsza. Natomiast bez zasadniczych zmian w oświacie, bez likwidacji karty nauczyciela i zwiększenia pensum nic da się zrobić – w Polsce jest zbyt wielu nauczycieli, kiedy ich liczba zmaleje trzeba będzie im więcej zapłacić. 

Niektóre media piszą, że MEN wygrało tą bitwę, i to w brzydki sposób. Czy faktycznie wygrało? Jeśli tak to czy w brudny sposób?

Tu w ogóle nie można mówić o wygranej, stracili wszyscy a przede wszystkim uczniowie – stracili lekcje, zafundowano im ogromny stres. Dobrze, że już udało się zakończyć ten strajk. Teraz trzeba wyciągnąć wnioski, obecny system będzie generował kolejne napięcia – ludzie nie chcą już tak mało zarabiać, a z drugiej strony trudno płacić tyle samo komuś kto pracuje osiemnaście godzin i komuś kto pracuje godzin czterdzieści, stąd w pierwszej kolejności zmiana powinna dotyczyć systemu pracy i wynagradzania. 

Czy ci stiajkujacy nauczyciele przez całą tą sytuację znienawidzą PiS jeszcze bardziej?  Co może zrobić rząd by zmniejszyć do siebie niechęć środowiska nauczycielskiego? 

Trzeba pamiętać, że znaczna część środowiska nauczycielskiego wywodzi się ze środowisk postkomunistycznych. Dawne ZNP straciło swój etos, dziś jego członkami w większości są ludzie, którzy nigdy PiSu nie popierali, stąd zmiany popracia dla PiSu nie nastąpią – tak czy inaczej, problem nauczycieli trzeba rozwiązać bez względu na kogo oni głosują. 

Co sadzi Pan o inicjatywie „okrągłego stołu” w tym czasie? Czy bez udziału związkowców taki dialog ma sens?

Ważne by w obradach wzięli udział przedstawiciele środowisk nauczycielskich, nie muszą być to przedstawiciele związków zawodowych. Rozmowy zawsze są potrzebne, tym bardziej, gdy jest nadzieja na to w którym kierunku można pójść. 

Dziękuję za rozmowę.