Fronda.pl: Jarosław Kaczyński powiedział wczoraj: „Wiemy z bardzo wysokim stopniem pewności, że doszło do wybuchu”. Przychyla się Pan do takiej opinii?

Tomasz Sakiewicz, Gazeta Polska Codziennie: Już w czerwcu 2010 roku pisałem, że samolot został najprawdopodobniej zniszczony. Wtedy opisałem tę pierwszą część, a więc próbę rozbicia samolotu. Mieliśmy już wówczas dane na ten temat. Z kolei kilka miesięcy później pisaliśmy o tym, że chociaż próbowano rozbić samolot, to spotkało go coś innego, czyli eksplodował w powietrzu. Wszystko wskazuje na to, że pilotowi udało się samolot wyprowadzić z pułapki jaką była próba rozbicia, a wtedy Tupolew po prostu eksplodował. Takie dane zbieraliśmy i badaliśmy od lat. Dzisiaj Podkomisja potwierdziła to o czym pisaliśmy i nie jest to dla nas żadne zaskoczenie.

Wina Rosjan a dokładniej rosyjskich kontrolerów lotu nie ulega Pana zdaniem wątpliwości?

Nie ulega wątpliwości, że zarówno rosyjscy kontrolerzy jak i wojskowi, którzy nimi dowodzili, wydawali komendy, które doprowadziłyby do celowego rozbicia samolotu. Mimo to jak już wspomniałem, pilotowi udało się wyjść z tej pułapki, a następnie samolot eksplodował. Tego już nie zrobili kontrolerzy – to musiał zrobić już ktoś inny.

Czy zatem podkomisja zajmująca się badaniem katastrofy smoleńskiej spełniła swoje zadanie?

Zaczyna niewątpliwie spełniać. Podkomisja przedstawiła spójną wersję wydarzeń, w której wszystkie fakty zaczynają się ze sobą łączyć. Oczywiście jest bardzo wiele dowodów, znaczna część jest niepublikowana, a część publikowaliśmy wcześniej. Trzeba będzie potwierdzać kolejne w laboratoriach, badać sprawę dalej, ale jak mówię – spora część jest już udowodniona.

Jak w tym kontekście traktować działania ówczesnych władz polskich, które nie robiły nic lub udawały, że coś robią, by wyjaśnić tę sprawę?

Ludzie ówczesnej władzy zachowywali się jak ludzie szantażowani, albo współwinni. Po pierwsze, bardzo ułatwili doprowadzenie do tej tragedii, obniżając poziom bezpieczeństwa, ale też uprawiając lincz medialny. To utrudnia wyjaśnianie sprawy, gdy same władze uczestniczą w linczu na tych, którzy zginęli. Co więcej, dokonano zdrady dyplomatycznej, przekazując Rosjanom śledztwo. Od tej pory można powiedzieć, iż Polacy byli tylko wykonawcami woli Rosjan.

Jak ocenić rolę PO, która rządziła wówczas w rozpętaniu konfliktu i antagonizowaniu ludzi wobec tematu katastrofy smoleńskiej?

Platforma miała taką koncepcję, by podzielić Polskę na dwa zwalczające się obozy. Ten, w którym był Jarosław Kaczyński, Antoni Macierewicz czy „Gazeta Polska” miał być mniejszy i grupować ludzi o dużej odporności na atak propagandowy. W jakiejś mierze to im się udało, tylko, że źle rozłożyły im się proporcje i dlatego przegrali.

Dziękujemy za rozmowę.