Portal Fronda.pl: Mateusz Kijowski powiedział, że nie ma zamiaru rezygnować ze stanowiska i chce wziąć udział w kolejnych wyborach na lidera KOD. Jak Pan ocenia jego decyzję?

Tomasz Sakiewicz: Nie wiem czy to jego decyzja. Być może nie jego, a sponsorów, którzy kazali mu to zrobić. Pamiętajmy, że KOD ma wyglądać na organizację społeczną, ale taką nie jest. Został stworzony do tego, by walczyć z rządem i po to jest opłacany. Ma też potężne wsparcie medialne i ze strony różnych oficerów dawnych służb komunistycznych, jak i tych, którzy aktywni byli w III RP. Jeżeli te grupy podejmą decyzję, że Kijowski ma pozostać, to pozostanie i to on odwoła zarząd, a nie zarząd jego. Tutaj wybory demokratyczne nie mają żadnego znaczenia. Ci ludzie, poza Kijowskim, są zupełnie nieznani powszechnie. Tak więc jeśli na niego postawią – zostanie. Jeśli tego nie zrobią, to nie trzeba nawet czekać na wybory – jego już nie ma. Jest też jeszcze jedna możliwość. Kiedy KOD przestanie być finansowany, kiedy okaże się, że ta organizacja nie jest już potrzebna i użyteczna do załatwiania spraw finansowych i politycznych, wtedy Kijowski może sobie nawet zostać, ale KODu już nie będzie.

Sądzi Pan, że dziś jest to bardziej możliwe, że KOD przestanie być finansowany, jako że zrobiło się głośno wokół niego z powodu afer finansowych? Przeciw Kijowskiemu też jego żona wniosła znów pozew w sprawie podziału majątku. Wiadomo również, że jego dług związany z alimentami przekroczył 100 tysięcy złotych.

To, że ktoś ma problemy z alimentami, tak bardzo by ludźmi nie wstrząsnęło – raz można mieć pieniądze, później ich nie mieć. Ale to, że on ukrywał dochody po to, by alimentów nie płacić, będzie dużo trudniej ludziom zrozumieć. Tym bardziej, że był twarzą KODu, a więc powinien w pewien sposób świecić przykładem dla tych, którzy chcą działać społecznie. To ogromny problem wizerunkowy. Pamiętać jednak należy, że mamy tu do czynienia z ochroną grup, czy nawet całych ugrupowań politycznych, jak na przykład PO, która przecież składa się głównie z geszefciarzy. Jej rządy to była afera na aferze, a jednak wyborcy bardzo długo jej wybaczali. Być może więc wcale ten argument dotyczący oszustw Kijowskiego nie jest porażający dla tej części elektoratu. Na pewno stracą pewną grupę, co zapewne wyhamuje wzrost poparcia. Dla tych jednak, którzy nadal za nim stoją, nawet dla tych, którzy robią to dlatego, że takie mają poglądy, być może wcale nie jest to tak porażające.

Protesty KOD oraz opozycji w grudniu zeszłego roku sprawiły m.in., że usiłowano uniemożliwić Jarosławowi Kaczyńskiemu odwiedzenie grobu brata, co wczoraj znów się powtórzyło. W Szczecinie natomiast zaatakowano siedzibę PiS. O czym to świadczy?

KOD powoli będzie się zamieniał w organizację terrorystyczną. Na razie będzie to terroryzm polityczny, ale wystarczy przypomnieć sytuację z Łodzi z 2009 roku, kiedy tego typu nakręcanie emocji doprowadziło do zamordowania działacza PiS przez działacza PO. Rzeczywiście fakt, że KOD jest coraz słabszy i ma coraz mniejsze poparcie, za to jest coraz bardziej radykalny, może wepchnąć ich w działania terrorystyczne. Już samo atakowanie posłów było przecież łamaniem prawa. Być może posuną się jeszcze dalej. Niestety, musimy się liczyć z tym, że w interesie opozycji totalnej jest w tej chwili podgrzewanie nastrojów nawet, jeśli będzie to robione przez małe grupy ludzi.  

Sądzi Pan, że jest jeszcze szansa na to, by wyhamować to przekształcanie się KOD w organizację terrorystyczną?

Oczywiście tak. Byłoby to możliwe, gdyby istniała cena, jaką musieliby zapłacić sponsorzy i patroni tych przedsięwzięć i zaczęto ich rozliczać z tego. Grupa osób, które można popchnąć do działań radykalnych, zawsze się niestety znajdzie. To musiałyby być między innymi konsekwencje polityczne. Należałoby ujawniać m.in. ich powiązania z różnymi organizacjami, w których są oficerowie służb. Jeśli będą mieć z tego powodu jakieś problemy, to być może to trochę wyhamuje te działania. Na razie jednak, niestety, jest z tym dosyć kiepsko. Po drugie, trzeba byłoby pokazywać, kto jest po stronie demokratycznie wybranego rządu. Jest to potężny ruch społeczny, jak chociażby Kluby Gazety Polskiej, które pokazały swą siłę 18 grudnia. Jeśli z jednej strony KOD będzie pokazywał kilkanaście osób, a po drugiej stronie pokazane będą te tłumy, media z kolei wreszcie potraktują uczciwie Kluby, które cały czas cenzurowane są we wszystkich mediach, to być może wtedy przestanie im się to opłacać. Wtedy, gdy sytuacja będzie dla KOD bardzo niekorzystna.

Dziękujemy za rozmowę.