Kłamstwo zawsze ma krótkie nogi. Trzeba być bardzo najwnym lub po prostu głupcem, by tego nie rozumieć. Ale Mateusz Kijowski naiwny raczej nie jest. O głupotę można go oskarżać. Pytanie jednak czy głupiec jest zdolny do przemyślanego, perfidnego działania?

A takim jest przecież gigantyczne oszustwo wobec tysięcy osób, które wpłacały swoje pieniądze na działalność Komitetu Obrony Demokracji. W wypadku Kijowskiego mamy raczej do czynienia z inteligentnym i przemyślanym działaniem oraz naiwnością tych, którzy wierzyli w to, że "obronę demokracji" w Polsce można prowadzić całkowicie bezinteresownie. Ujawniane od kilku dni przez media informacje o tym, że Mateusz Kijowski "przygarnął" od KOD minimum 120 tys. zł są aż nazbyt czytelnym dowodem na to, że takie myślenie jest błędne. Za wszystko trzeba płacić.

Ale Mateusz Kijowski głupcem chyba jest. Bo jak inaczej skomentować jego tłumaczenia, że 30 tys. z omyłkowo ponoć wypłaconych mu pieniędzy zwrócił podczas, gdy członkowie zarządu organizacji twierdzą, że taki fakt nie zaistniał. Z drugiej strony być może ma taką wiedzę o bałaganie w finansach KOD i wie, że może bezczelnie kłamać, bo żaden audyt żadnych nieprawidłowości nie wykryje. A tego glupotą już nazywać nie można.

Nie płaczę nad Mateuszem Kijowskim, który w oczach wielu osób miał stać się liderem opozycji w Polsce. Liderem nie partyjnym, ale wskazanym przez lud. Nie interesują mnie pojękiwania tych, którzy mu uwierzyli a dziś czują się zawiedzeni i oszukani. Nie bardzo zajmuje mnie przyszłość KOD, bo mam pewność, że mimo usilnych prób ratowania jego wizerunku, poszukiwania nowego przywódcy (niektórzy twierdzą, że idealnym kandydatem byłby Tomasz Lis) ten projekt za moment upadnie. Po kompromitacji Kijowskiego na światło dzienne wyjdzie pewnie jeszcze kilka innych spraw mniejszej lub większej wagi - trudno bowiem wierzyć, że lider KOD działał sam.

Zastanawiam się jedynie nad tym jaki nowy pomysł przeciwnicy "dobrej zmiany" wymyślą, by z nią walczyć. Po blamażu Kijowskiego, Petru czy Schetyny będzie to trudne. Ale pomysłowość ludzka nie zna granic. Trzeba jedynie wymyślić jakieś nowe kłamstwo, które zostanie Polakom przedstawione jako prawda objawiona. Głupca, który będzie to firmowal swoją twarzą też się znajdzie. I wcale nie trzeba będzie długo go szukać.

Tomasz Krzyżak

Autor jest dziennikarzem i publicystą "Rzeczpospolitej"