Edukacja seksualna i zajęcia poświęcone tolerancji w szkołach, in vitro, darmowe żłobki- na to wszystko, zdaniem kandydata Platformy Obywatelskiej na prezydenta Warszawy, Rafała Trzaskowskiego, który niedawno na spotkaniu z mieszkańcami stwierdził, że Rembertów zna, bo miał tam dziewczynę, ale takiego Ursusa na przykład już nie, a poza tym nie wie do końca, jaka ma być Warszawa, najbardzej czekają warszawiacy. 

Jak podkreślił Trzaskowski, w ten sposób zamierza wypełnić "lukę, którą zostawia Prawo i Sprawiedliwość".

 

"To są takie rzeczy, na które ludzie czekają"-ocenił polityk Platformy Obywatelskiej podczas piątkowej konferencji. Trzaskowski wyraził na tym wydarzeniu sprzeciw wobec "krzywdzenia kobiet" w Warszawie. Kandydat opozycji na prezydenta stolicy zadeklarował również, że będzie walczył o "przestrzeganie prawa przez gospodarzy szpitali miejskich". Brzmi całkiem nieźle, ale... Co się za tym kryje? Dostęp do aborcji. 

 

Nie było jeszcze oficjalnej inauguracji kampanii przed wyborami samorządowymi, ale w największych ośrodkach, które od lat są "bastionami" PO, już od dawna trwa zażarta walka. Kandydaci na prezydenta Warszawy: Patryk Jaki (Zjednoczona Prawica) i Rafał Trzaskowski (PO+ Nowoczesna) codziennie prześcigają się w kolejnych obietnicach. Wiceminister sprawiedliwości odnosi się przeważnie do kwestii "technicznych" (mosty, parkingi, etc.), a jego najmocniejszy przeciwnik- raczej światopoglądowych. 

Choć Trzaskowski zaprasza mieszkańców na niebieską ławeczkę i deklaruje, że jeżeli mają ochotę, mogą nawet zwracać się do niego per "Rafał", w praktyce wygląda to nieco inaczej. 

 

Wygląda na to, że Rafał Trzaskowski idzie (a może- odwołując się do "proroctwa" Adama Michnika- raczej "jedzie") drogą byłego prezydenta Bronisława Komorowskiego.

 

ajk/Twitter, Facebook, Fronda.pl