Adam Michnik był wczoraj gościem TVP Info. W dniu, w którym polscy patrioci upamiętniają katastrofę smoleńską, na antenie publicznej telewizji emitowano przemowę naczelnego "Gazety Wyborczej". Do złudzenia przypominała sadystyczne, a zarazem pełne niemocy bicie piany przez człowieka przeżartego nienawiścią. 

Najpierw naczelny "Wyborczej" zaatakował Jarosława Kaczyńskiego za to, że zamiast uganiać się za kobietami lub mężczyznami (tak, tak!), zdobywać pieniądze lub napychać sobie brzuch ośmiorniczkami, ten po prostu rządzi. 

"Nie interesują go ani pieniądze, ani dobra kuchnia, ani dziewczęta, ani chłopcy tylko władza. (…) Realizuje się wtedy, kiedy może komuś dokopać, zepsuć. I jak na razie ma spore sukcesy. W ciągu dwóch tygodni zdemolował wizerunek naszego kraju za granicą i pokazał Polakom, że nic nie znaczą. Liczy się tylko jego wola, jego kaprys" - wyrzucał z siebie Michnik.

Na tym jednak nie koniec. Następnie w najobrzydliwszy sposób zestawił ludzi, którzy chcą poznać prawdę o Smoleńsku, z mordercami polskiego narodu, którzy ukrywali prawdę o Katyniu. To po prostu nie mieści się w głowie..

"Równie uparcie będą bronili kłamstwa smoleńskiego, jak sowieci bronili kłamstwa katyńskiego. Bo jeżeli powie się prawdę o Smoleńsku, że to była tragiczna katastrofa, to cała ta konstrukcja o zbrodniarzach, o zdradzonych o świcie, w ogóle nie ma sensu. Będą uparcie powtarzali, tak jak Rosjanie upierali się przez dziesięciolecia, że w Katyniu mordowali Niemcy" - powiedział Adam Michnik.

Jeżeli jest jeszcze w Polsce jakiś inteligentny i kulturalny człowiek, który czyta "Gazetę Wyborczą", ma ostatnią szansę, by przestać. Chamsto i prostactwo, które zaprezentował Michnik, całkowicie dyskwalifikuje go jako "autorytet" nawet dla lewicy. To jest po prostu obrzydliwe.

wbw