Lewica w Polsce nie wytrzymała. Wczoraj zatrzymano kobietę podejrzaną o profanację wizerunku Matki Boskiej Częstochowskiej, a już dziś w jej obronie stają zarówno Grzegorz Schetyna, jak i Robert Biedroń. Ten ostatni porównał nawet partię rządzącą do… talibów.

Wydarzyła się rzecz, która w demokratycznym państwie prawa, państwie, które ceni sobie wolność, standardy praw człowieka, nigdy nie powinno mieć miejsca: została zatrzymana kobieta w sposób spektakularny, w ogóle niepotrzebny, w sposób, który urąga wszelkim wartościom demokratycznym. Kobieta, która została oskarżona o obrazę uczuć religijnych z art. 196 kk”

- stwierdził Biedroń.

Co gorsza, w Bielsku-Białej ogłosił też, że Wiosna na jesieni złoży projekt nowelizacji kodeksu karnego, który miałby znieść art. 196 dot. obrazy uczuć religijnych „[…] tak, by w Polsce nikt już nie był ścigany dlatego, że jacyś talibowie próbują na tym zbijać kapitał religijny czy polityczny”.

Domyślamy się, że Biedroń zdecydowanie inaczej poszedłby do prawa do swobody wypowiedzi, gdyby chodziło o uderzenie w „wartości” LGBT.

Stwierdzał też:

Ci sami ludzie, którzy straszą nas terrorystami muzułmańskimi [...] stosują te same przepisy, które obowiązują w krajach muzułmańskich. Ostrzegam państwa: to są nasi talibowie”.

dam/PAP,Fronda.pl