Walsh nie pozostawia najmniejszych wątpliwości, że powodem, dla którego Armstrong mógł przez wiele lat zwodzić kibiców, była właśnie słabość mediów, które zamiast poszukiwać prawdy i prezentować ją odbiorcom wolały skupić się na opowiadaniu bajek. I to mimo że już w czasie pierwszego zwycięskiego dla Amerykanina wyścigu było wystarczająco dużo przesłanek, by postawić zarzut dopingu. Tak się jednak nie stało, a dziennikarze, którzy mieli podejrzenia i pisali o nich, nie byli dopuszczani do kolarza, pozbawiano ich pracy i określano ludźmi „chorymi z nienawiści”. Branża dziennikarska nie miała ochoty mierzyć się z prawda, bo ta wymagała od niej nie tylko zaangażowania, ale i odwagi zmierzenia się z prawnikami, a odbiorcy nie chcieli słuchać o problemach, bowiem niszczyło to piękną bajkę o chorym na raka kolarzu, który najpierw wygrał z chorobą, a potem wielokrotnie wygrał Tour de France.
Aby tę zmowę milczenia przełamać trzeba było nie tylko lat pracy nielicznych odważnych dziennikarzy, ale także autentycznych ofiar. Część z dziennikarzy została wyrzucona z pracy, ich informatorzy byli pozbawiani możliwości zarobkowania i dyskredytowani, a media, które chciały zajmować się tym, do czego są powołane, płaciły gigantyczne odszkodowania. A jednak dzięki wytrwałości garstki osób, którymi przez długi okres pomiatano i które obrażano, udało się zdemaskować oszusta i jego współpracowników. I to mimo tego, że media, które na Armstrongu zarabiały ogromne pieniądze wcale nie miały w tym interesu.
Lektura tej książki daje więc nadzieję na to, że i w Polsce w końcu uda się złamać zmowę milczenia wokół „oszustwa niedoskonałego”, jakim jest smoleńska narracja rządu, którą umacnia fakt, że ludzie nie chcą słuchać o rzeczach trudnych, a wolą być zapewniani, że „rząd zdał egzamin” i wszystko poszło fantastycznie. My w Polsce też mamy swoich Walshów, którzy z pasją szukają prawdy o 10 kwietnia 2010 roku, informatorów i dziennikarzy, którzy zostali za owo poszukiwanie wyrzuceni z pracy i wreszcie grupę klakierów, którzy zrobią wszystko, by prawda nigdy nie ujrzała światła dziennego... I dlatego mam nadzieję, że za kilka lat będzie mi dane przeczytać książkę o „Oszustwie niedoskonałym”, którą napisze Cezary Gmyz, Leszek Misiak, Grzesiek Wierzchołowski, Anita Gargas, Marek Pyza albo inny jeszcze dziennikarz, który teraz dokopuje się do prawdy... A ludzie, którzy przez lata nie chcieli słyszeć o tym, co niewygodne i niezgodne z mitami, będą rozchwytywać tę książkę na pniu. Niemożliwe? A czy ktoś wierzył, że David Walsh jdnak zdemaskuje Armstronga?
Tomasz P. Terlikowski