Fragment niesamowitego tekstu autorstwa Sylwi Gawrysiak opublikowanego w światecznym numerze tygodnika "Idziemy". Polecamy!

Częstochowa, przełom lat 40. i 50. Niespełna dziesięcioletni Jurek wytrwale przychodzi z mamą na Jasną Górę. Chce wymodlić wolność dla aresztowanych przez komunistyczne władze ojca i brata. Chłopiec wyrasta w cieniu Jasnogórskiego Szczytu. Obserwuje, szkicuje, zachwyca się sztuką i architekturą. Podziwia pełną przepychu przedsoborową liturgię. – Co by było, gdyby Jezus jeszcze raz przyszedł na ziemię – rozmyśla – i stanął wśród jasnogórskich pielgrzymów? „W mojej wyobraźni, już wtedy, nie było wątpliwości, że powtórnie zawleklibyśmy Go na jakąś podczęstochowską Golgotę” – wyznaje po latach.

Mija pół wieku. Dziecięce wyobrażenie Chrystusa wędrującego częstochowskimi ulicami staje się inspiracją największego dzieła Jerzego Dudy-Gracza. W 2001 roku artysta ofiaruje sanktuarium w swoim rodzinnym mieście cykl 18 niezwykłych obrazów – Golgotę Jasnogórską Trzeciego Tysiąclecia.

– Są tutaj trzy miejsca, z których ludzie wychodzą odmienieni: kaplica Matki Bożej, konfesjonał i sala z Golgotą Dudy-Gracza – mówi s. Franciszka Paluch USJK, która od ponad 10 lat oprowadza pielgrzymów po Jasnogórskim Sanktuarium.

Golgota dzisiaj

„Zależy mi na tym, aby Golgota Jasnogórska nie była historią obrazkową sprzed 2000 lat, którą z dobrym samopoczuciem (że to nie myśmy krzyżowali) sprawujemy w Wielki Piątek. Ta Golgota jest dzisiaj, teraz i tutaj, w katolickiej Polsce” – wyjaśniał artysta.

Jasnogórski cykl nie jest pierwszym tego typu dziełem malarza z Częstochowy. Jednak pod wieloma względami wyjątkowym. Autor po mistrzowsku łączy wiele wątków teologicznych, historycznych, patriotycznych i osobistych.

– Duda-Gracz nazywał Golgotę Jasnogórską najtrudniejszą pracą swojego życia – mówi Natalia Kruszyna z Muzeum Historii Katowic. Szkicowanie rozpoczął w maju 2000 roku. Prace trwały do marca 2001. – Kiedy był niemalże w połowie drogi, stwierdził, że nie podobają mu się stworzone obrazy. Zamalował je i zaczął od nowa. Był w stanie zanegować kilka miesięcy własnej pracy – podkreśla.

[koniec_strony]

Współczesny Cyrenejczyk

– Ta Droga Krzyżowa jest owocem spotkania z Chrystusem, na które artysta czekał wiele lat. Szukał Go, kluczył, błądził. Miał bardzo dużo pytań, na które nie znajdował odpowiedzi. Otrzymał je od Jezusa i pędzlem przekazał ludzkości – mówi s. Franciszka.

– Duda-Gracz uważał siebie za pełnokrwistego Polaka ze wszystkimi tego zaletami i wadami. Dlatego często tworzył bardzo niepochlebne autoportrety – chcąc powiedzieć coś o nas, malował siebie – wyjaśnia Natalia Kruszyna. Również w Golgocie Jasnogórskiej taki autoportret się pojawia. – Artysta porównuje siebie do Cyrenejczyka. Do tego człowieka znikąd, który zostaje zmuszony, żeby pomóc Bogu i nie do końca wie, jak się wśród tego wszystkiego odnaleźć. A zatem malarz bardzo krytycznie podchodzi do swojej wiary – uważa Natalia Kruszyna.

– Duda-Gracz wyznaje, że Bóg wyrwał go z życia pełnego pomyłek, płytkiego i byle jakiego. Zmusił chorobą, żeby pomógł Chrystusowi. Choć malarz już nie żyje, to ciągle pomaga nam odczytać prawdę Boga w świecie – mówi s. Franciszka.

Skazany na nieistnienie

Trudno opisać Golgotę Jasnogórską. To dzieło złożone i monumentalne. Autor zaprasza nas do kroczenia za cierpiącym Jezusem. Uświadamia, że można to robić, wędrując ulicami współczesnych miast. Malarz bardzo głęboko wchodzi w dzisiejszą rzeczywistość. Odkrywa w niej nowe sensy Ewangelii. I na odwrót.

Kto dzisiaj skazuje Chrystusa na śmierć? Na nieistnienie? – zdaje się pytać Duda-Gracz. I odpowiada w pierwszej stacji jasnogórskiej pasji, że wyrok – podobnie jak w wielu innych sprawach – często wydają media.

– Ludzie, którzy chcą przekonać świat, że Boga nie ma, wykorzystują środki masowego przekazu. Mówią: Bóg nie istnieje. Ewangelia? Można ją podrzeć i wyśmiać. Przykazania Boże? To nie dla współczesnych. Sami zdecydujemy, co jest dobre, co złe. Wystarczy głosować. Większość zajęła miejsce Boga – mówi s. Franciszka. W tym świecie Piłatem jest współczesny prokurator, dziennikarz, człowiek. Tak łatwo potrafimy przecież osądzać. Nic więc dziwnego, że symbolem dzisiejszej „sprawiedliwości” Duda-Gracz czyni wagę przekupki sprzedającej kartofle.

Problem śmierci Boga malarz rozważa również w stacji XIV. „Grób Chrystusa od wieków budują teorie i księgi, głoszące Jego klęskę lub niebyt” – pisze w autokomentarzu. Mogiłę Chrystusa artysta umieszcza w KL Auschwitz. Unicestwiając Boga, jednocześnie niszczymy człowieka – zdaje się mówić.

Więcej znajdziesz w najnowszym numerze Tygodnika "Idziemy"

Philo