"Zajęło nam to trzy dni, bo chciałem mieć pewność, że każdy kraj wielki lub mały, z każdego zakątka Europy był „za”, jeśli chodzi przyszłe przywództwo UE"-przekonywał szef Rady Europejskiej, Donald Tusk. Polityk zdawał w Parlamencie Europejskim sprawozdanie ze szczytu UE.

Co ciekawe, w Strasburgu na głowę Tuska posypały się gromy. Europoseł PiS, prof. Ryszard Legutko nie był jedynym europarlamentarzystą, który w ostrych słowach zwrócił się do szefa RE. 

"Zajęło nam to trzy dni, bo chciałem mieć pewność, że każdy kraj wielki lub mały, z każdego zakątka Europy był „za”, jeśli chodzi przyszłe przywództwo UE. Ale oczywiście wciąż jest przestrzeń na poprawę, jeśli chodzi o przedstawicieli ze Wschodu w całkowitej architekturze europejskich stanowisk. Zwłaszcza ze względu na to, że niektórzy przemierzy z socjalistycznej rodziny czynili zobowiązania, jeśli chodzi o geograficzną równowagę w tej izbie"-mówił Donald Tusk. Przewodiczący Rady Europejskiej przekonywał PE, aby nie odrzucał ustaleń liderów i poparł kandydaturę Ursuli von der Leyen na przewodniczącą KE. Głosowanie odbędzie się za dwa tygodnie. 

"Dla niektórych to PE reprezentuje prawdziwe europejską demokrację, ze względu na to, że jego członkowie są bezpośrednio wybierani, a dla innych to raczej Rada Europejska, ze względu na silną demokratyczną legitymację liderów. Tak naprawdę takie spory nie mają sensu, bo obie instytucje są demokratyczne. Na koniec musimy się nawzajem szanować i współpracować ze sobą, bo tylko wtedy możemy budować zaufanie i zmieniać Europę na lepsze"-przekonywał Donald Tusk. 

"Czuję się szczęśliwy i dumny, że uzyskaliśmy idealną równowagę płci na najważniejszych stanowiskach. To bardzo pozytywna zmiana. Europa nie tylko mówi o kobietach, ale wybiera kobiety. Mam nadzieję, że ten wybór zainspiruje wiele dziewczyn i kobiet do walki za to, w co wierzą i o swoje pasje"-stwierdził polityk. 

Po wystąpieniu Tuska posypały się pretensje ze strony europarlamentarzystów. Esteban Gonzalez Ponz, wiceszef EPL, zarzucił Tuskowi, że  „wykluczył Europę Wschodnią z podziału stanowisk”. Jak przekonywał hiszpański ludowiec, Rada Europejska nie może narzucać europarlamentowi, wyłanianemu bezpośrednio przez wyborców, swojej woli. 

"EPL jednak poprze kandydatkę (na szefa KE) zaproponowaną przez Radę, ponieważ wiemy, jaki obowiązek na nas spoczywa"-powiedział Ponz. Europoseł skrytykował szefa Rady Europejskiej za zestaw kandydatów na kluczowe stanowiska unijne. 

"Wykluczył pan Europę Wschodnią z podziału stanowisk. W tym pakiecie nie znalazło się ani jedno nazwisko z tego regionu. Zadecydowali państwo również, jak będzie wyglądała struktura KE, ilu będzie wiceprzewodniczących. To jest niezgodne z traktatem. Narzucają państwo PE, kto miałby zostać wybrany na naszego przewodniczącego. Teraz chcą państwo zadecydować, kto będzie stał na czele Europejskiego Banku Centralnego. To nie jest demokracja. Pan tak naprawdę popiera eurosceptyków, a nawet nacjonalistów"-stwierdził polityk. 

Z kolei szefowa socjalistów, Iratxe Garcia Perez krytykowała podejście Donalda Tuska do obsady unijnych stanowisk. Europoseł wychwalała Timmermansa, przekonując, że "Otrzymałby poparcie większości PE i to odzwierciedliłoby demokratyczne normy".

"Przychodzi pan tutaj, przedstawia nam decyzję Rady Europejskiej, a następnie mówi, że trzeba zagłosować za. Pana propozycja nie jest bardzo spójna"-powiedziała Perez, zarzucając Tuskowi, że chce wykorzystać obywateli UE do celów politycznych. 

"Nie poprzemy żadnego kandydata czy kandydatki, którzy nie będą gotowi przeprowadzić rzeczywistych reform w UE"-podkreśliła. 

yenn/PAP, Fronda.pl