Fronda.pl: Amerykańska Izba Reprezentantów przyjęła ustawę, która wprowadza nowe sankcje wobec Rosji. Nowe przepisy umożliwiają nałożenie sankcji na firmy biorące udział w budowie gazociągu Nord Stream 2. To chyba dla nas bardzo dobra wiadomość?

Prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski, doradca Prezydenta RP: Trzeba powiedzieć na początku, że to dalszy ciąg procesu. Kilka tygodni temu amerykański Senat nałożył przecież sankcje i to stosunkiem głosów 97:2, co pokazywało determinację polityczną zarówno Republikanów jak i Demokratów. Teraz rozmawiamy o kontynuacji tego procesu przez Izbę Reprezentantów. Tak więc w tym rozumieniu, jak sądzę, nie jest to nowa i zaskakująca decyzja. Struktura sankcji nakładanych na Rosję umożliwia także nałożenie sankcji na firmy europejskie, głównie niemieckie, które współpracują z Rosją w zakresie konstrukcji Nord Stream 2. Komponuje się nam to w spójny obraz. Zgodnie z zapowiedziami prezydenta Donalda Trumpa, Amerykanie gotowi są rzucenia własnych zasobów gazu łupkowego na rynek środkowoeuropejski, z którego zamierzają wyprzeć gaz rosyjski. To działanie spójne, logiczne i jak najbardziej leżące w interesie Polski. Naturalnie, wywoła to starcie polityczno-gospodarcze z rdzeniem UE, a więc nie tylko z Niemcami, ale i firmami z tych państw, które w przedsięwzięciu Nord Stream 2 uczestniczą.

Jak Rosja i Niemcy mogą zareagować na te sankcje?

Myślę, że nieszczególnie mogą zareagować na sankcje. Nie wydaje mi się, żeby istniała zgoda wszystkich państw członkowskich UE na wojnę celną ze Stanami Zjednoczonymi, szczególnie w obronie interesów rosyjskich. Jak sądzę, zostanie to przeprowadzone, choć pewnie przy głośnym narzekaniu. Chociaż nie można niczego wykluczyć, to jednak zimno kalkulując, próba wejścia w konflikt UE z Stanami Zjednoczonymi w tym zakresie wydaje się mało prawdopodobna. Tym bardziej, że jest oczywiste, iż kraje wschodniej flanki czujące zagrożenie rosyjskie, proszące o amerykańskie wsparcie wojskowe i uważające projekt Nord Stream 2 za szkodliwy, są determinowane twardym interesem w postaci zagrożenia dla ich dochodów tranzytowych. Nord Stream 2 zagraża w związku z tym istotnym dochodom do budżetu państwa. Każde uderzenie w tę konstrukcję będzie więc witane z radością przez Polskę, Rumunię, czy kraje bałtyckie. Nie wydaje mi się, żeby np. Dania zdecydowała się na poparcie UE w sporze ze Stanami Zjednoczonymi. Z tego względu nie sądzę, aby istniała jednolitość stanowiska politycznego UE w razie perspektywy starcia na tym tle ze Stanami Zjednoczonymi.

Sprawę sankcji można łączyć z konkretami, o których mówił Donald Trump w Warszawie?

Jak najbardziej. Donald Trump mówił przecież o amerykańskiej ofercie rzucenia surowców energetycznych na rynek europejski, co jest równoznaczne z wyparciem tego rynku gazu rosyjskiego. To jest ten konkret, który powoduje batalię o jakiej rozmawiamy.

Czyli ze strony amerykańskiej widać determinację, aby gaz europejski znalazł się w naszej części Europy w większej ilości?

Jak najbardziej jest to potwierdzenie deklaracji prezydenta Trumpa z Warszawy. Przy tym warto jednak zauważyć, że akcja Kongresu jest niezależna i nie była jak się wydaje koordynowana z prezydentem. Wystartowała chyba nawet wcześniej, a fakt, że jest ponadpartyjna sprawia, że jest to akcja państwa amerykańskiego. Koresponduje też z tym, co prezydent Trump mówił w Warszawie, co sprawia, że nie ma podstaw, by obawiać się, żeby jakieś wewnątrzamerykańskie rozgrywki mogły ją zaburzyć.

Dziękuję za rozmowę.