Donielle Wilde oraz jej mąż Keith spodziewają się swojego dziesiątego dziecka. Ma ono już 17 tygodni. Donielle cierpiała w przeszłości na raka piersi; choroba powróciła podczas ciąży, pojawiły się też przerzuty. Kobieta odmawia jednak leczenia, które mogłoby uratować ją, ale zaszkodzić dziecku lub nawet je zabić. Odrzuca także aborcję, na którą naciskają lekarze.

Para odkryła, że Donielle jest w ciąży w kwietniu. Gdyby nie nowe dziecko, kobieta jeszcze długo nie dowiedziałaby się, że rak powrócił. Tym razem nowotwór zaatakował jajniki. Guz został usunięty chirurgicznie, ale pojawiły się przerzuty.

Onkolog doradził następującą drogę postępowania: aborcja, operacja chirurgiczna oraz agresywna chemioterapia.

Lekarz wyjaśnił, że ciąża ze względu na działanie hormonów sprzyja rozwojowi raka. Gdy Donielle w zdecydowany sposób odmówiła aborcji, lekarz zasugerował, że powinna poddać się chociaż chemioterapii. Tę opcję także odrzuciła. Danielle jest zdecydowana poświęcić swoje zdrowie a nawet życie dla dziecka. W decyzji wspiera ją jej mąż.

„Nie odczuwamy żadnego strachu. To nie jest ‘okropna sytuacja’. Czujemy się wprost przeciwnie. Gdy staramy się zrezygnować z wolnej woli na rzecz woli Boga, dusza zatapia się w radości, bo wie, że Pan jest z nią, prowadząc krok po kroku. Nie da się zaprzeczyć Jego bliskości… Nie ma tu miejsca na strach, nerwowość czy stres” – wyjaśnia Donielle. „Bliskie zżycie z sakramentami pozwala rozwijać ten związek [z Bogiem]. To daje siłę, radość i pokój, który przychodzi tylko z góry” – dodaje.

pac/lifenews