Drodzy Przyjaciele!

Zwracam się do Was z prośbą o modlitwę w intencji moich franciszkańskich współbraci: René, Elvio, Lorenzo oraz naszych postulantów, których życie jest w poważnym niebezpieczeństwie. Dnia 24 kwietnia br. z najważniejszego sanktuarium w Boliwii w Cobacabana, obsługiwanego przez Zakon Braci Mniejszych skradziono kosztowności, które stanowiły wota czczonej w tym miejscu Najświętszej Maryi Panny. O kradzież zostali posądzeni nasi współbracia, kustosze sanktuarium. Wydawać to się może paradoksem, jednakże stoi za tym świadome działanie rządu Boliwii, otwarcie walczącego z Kościołem. Prezydent kraju Evo Morales posądził biskupów o akty kradzieży dokonujące się w kościołach, gdyż - jak napisał w liście do kardynała Julio Terrazas - to biskupi mają klucze do kościołów i to oni najlepiej wiedzą, kto do nich wchodzi i z nich wychodzi. Moi współbracia znajdują się obecnie w areszcie domowym czekając na wyrok sądu. Sprawa jest jednak o tyle poważna, gdyż spora cześć ludności Copacabana została podpuszczona, a także zastraszona utratą swych miejsc pracy, i obecnie tłum okupuje plac wokół sanktuarium grożąc wejściem do niego i dokonaniem samosądu na franciszkanach. Samosąd i publiczne zlinczowanie (wykonanie kary śmierci przez tłum) jako wyraz tzw. justicia comunitaria, jest niestety dość powszechnie stosowane w boliwijskiej rzeczywistości. Sprawa jest więc bardzo poważna. Minister Prowincjalny w liście do nas, do franciszkanów, napisał, że teoretycznie najlepiej byłoby, abyśmy opuścili sanktuarium i zakończyli naszą w nim posługę. Na tym etapie jednak nie jest to najlepszym rozwiązaniem, gdyż pośrednio oznaczałoby to przyznanie się do winy. Konferencja Episkopatu Boliwii w wydanym oświadczeniu stwierdza, że sprawa sanktuarium w Copacapada dotyka już nie tylko samych zakonników, ale cały Kościół w Boliwii i niestety jest wyrazem świadomych działań rządu prezydenta Evo Morales wymierzonych przeciwko Kościołowi.

MP/facebook