Nie będzie interwencji Komisji Europejskiej w sprawie wpisania Ludmiły Kozłowskiej do Systemu Informacyjnego Schengen. Jak oświadczył wiceprzewodniczący KE, Frans Timmermans, przepisy dają szefowej Fundacji Otwarty Dialog możliwość odwołania się od tej decydji do... narodowego wymiaru sprawiedliwości. 

Przypomnijmy, że w połowie sierpnia Kozłowską- prywatnie żonę Bartosza Kramka, który w ubiegłym roku chciał "wyłączyć" państwo, deportowano z terytorium Unii Europejskiej do Kijowa. Miało to związek z alertem, które polskie władze umieściły w SIS. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego wydała negatywną opinię w sprawie Ludmiły Kozłowskiej. Jak podała ABW, decyzja jest spowodowana "poważnymi wątpliwościami" w kwestii finansowania jej Fundacji Otwarty Dialog. Zaskutkowało to objęciem prezes Fundacji zakazem wjazdu na teren UE. Kilka krajów Unii wyciągnęło co prawda do działaczki pomocną dłoń, wydając jej wizy tymczasowe i pozwalając pluć na polski rząd, tym niemniej Komisja Europejska raczej Kozłowskiej nie pomoże. 

Frans Timmermans, wiceszef Komisji słynący z niewybrednych ataków na Polskę, podkreślił w piśmie będącym odpowiedzią na prośbę grupy liberalnych europosłów, że KE nie ma dostępu do SIS, a procedury dotyczące alertów do tego systemu są zawarte w rozporządzeniu przewidującym również procedury dla ochrony obywateli, takie jak prawo do indywidualnej oceny i prawo do odwołania się. Jak zaznaczył Timmermans, wobec obywateli państw trzecich decyzja dotycząca zakazu wjazdu może być wydana jedynie w określonych okolicznościach. Mowa o poważnych zastrzeżeniach dotyczących bezpieczeństwa narodowego. 

"Jeśli ktoś uważa, że jego prawa zostały naruszone, powinien w pierwszej kolejności zwrócić się do narodowego systemu sprawiedliwości, aby domagać się środków zaradczych"- pisze wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej. 

Instytucja ta już wcześniej podkreślała, że dyrektywa w sprawie swobodnego przepływu osób daje krajom członkowskim możliwość ograniczenia prawa do tego przepływu lub skrócenia pobytu obywatela Unii Europejskiej albo członków jego rodziny z powodów związanych z porządkiem publicznym. Komisja Europejska nie analizuje również poszczególnych przypadków stosowania prawa w tej sprawie.

yenn/PAP, Fronda.pl