Ten list przysłano do redakcji portalu LifeNews.com i nie ma co ukrywać, że robi on ogromne wrażenie. Pokazuje bowiem, jakich emocji mogą doświadczać dzieci poczęte metodą in vitro, gdy osiągnął one względną dojrzałość.

Kobieta zaczyna od pytania o to, czy są jakiekolwiek strony, które pomagają osobom cierpiącym z powodu bycia poczętym w trakcie procedury in vitro. - Jestem jednym z trzech zarodków stworzonych podczas procedury, jedynym, którzy przeżył. Codziennie opłakuje moje rodzeństwo – podkreśla autorka listu. - Nie mogę o tym porozmawiać z moimi rodzicami, bowiem podjęci tego ematu zawsze wywołuje walkę, a oni nie są w stanie odczuwać takich emocji jak ja. Oni nie żałują tego, co zrobili i nie widzą nic złego w procedurze in vitro, nie traktują też mojego rodzeństwa jako członków rodziny – dodaje.

- Kiedy rozmawiam o tym z nimi, to oni przyznają, że to jest moje rodzeństwo, ale robią to tylko po to, bym poczuła się lepiej. Nie sądzę, by oni rzeczywiście w to wierzyli. Gdyby tak było, to żałowaliby tego, co zrobili. A gdy ludzie pytają ile mieli dzieci, odpowiadaliby, że troje, mówiliby też o nich, jak o członkach rodziny, i wspominaliby, że tęsknią za ich obecnością podczas świąt Bożego Narodzenia – przekonuje kobieta i dodaje, że jedyną osobą, która troszczy się o swoje rodzeństwo jest ona.

- Czuję się zraniona za każdym razem, kiedy w informacjach telewizyjnych widzę materiały na temat in vitro, bowiem media nie widzą w tej procedurze nic złego. Nie wspominają o ludziach, którzy umarli w czasie tego procesu. Nie wiem nawet, czy ktokolwiek inny odczuwa podobne emocje do mnie. Jeśli tak jest, to nigdy go nie spotkałam – dodaje kobieta.

TPT/LN