Histeria, jaka podniosła się po wypowiedzi Patryka Jakiego, który oznajmił, że jest zwolennikiem kary śmierci poraża. Szczególnie, że jej autorami są zwolennicy karania śmiercią nienarodzonych.


Wiceminister sprawiedliwości, być może niepotrzebnie z punktu widzenia politycznego, podzielił się swoją opinią na temat kary śmierci. I od razu podniósł się szum, że to skandal, że niedopuszczalne, i że jak to możliwe, że obrońca życia opowiada się za karą śmierci. Słowo „hipokryzja” odmieniane było na wszystkie możliwe sposoby. Kłopot polega na tym, że najgłośniej w tej sprawie krzyczeli ludzie, którzy od dawna są za karą śmierci, tyle, że wykonywaną na niewinnych dzieciach. One odpowiadać mają – w przypadku aborcji po gwałcie – za zbrodnię ojca (który sam dostanie najwyżej kilka lat), a jeśli są niepełnosprawne mają być likwidowane dla wygody rodziców. I to niestety doskonale pokazuje logikę postępowych przeciwników kary śmierci. Oni chcą bronić przestępców, ale bez oporów skazują na śmierci nienarodzonych.
I żeby nie było wątpliwości, ja sam jestem przeciwnikiem kary śmierci. Uważam, za św. Janem Pawłem II, że obecnie w Europie nie ma powodów, by ją wykonywać. Istnieją inne, metody obrony społeczeństwa, które nie wymagają wykonywania wyroków śmierci. Tyle, że uważam też, że akurat o tej sprawie spokojnie można na Starym Kontynencie dyskutować, jest ona bowiem tu kwestią czysto teoretyczną. Nie istnieją bowiem możliwości przywrócenia jej do stosowania, przynajmniej przy obecnym stanie prawa międzynarodowego. Wypowiedzi ministrów nie mogą tego zrobić. Dyskutowanie o tym jest zatem doskonałym przykładem debaty teoretycznej, która nie ma żadnego wpływu na prawo i rzeczywistość. I gdyby podobnie było z aborcją (to znaczy – gdyby prawo międzynarodowe skutecznie uniemożliwiałoby jej przeprowadzanie), to uznałbym za w pełni dopuszczalną debatę nad aborcją. Nie jest tak jednak, gdy w jej wyniku likwidowanych jest miliony nienarodzonych dzieci. Wedle WHO rocznie jest zabijanych ponad 50 milionów osób. A tylko w Polsce, zgodnie z prawem, pozbawianych jest życia ponad 1000 dzieci. Wyroków śmierci zaś, przynajmniej w Polsce, się nie wykonuje. Jeśli więc o czymś trzeba rozmawiać, to właśnie o aborcji, a nie o karze śmierci.

Tomasz P. Terlikowski