Poseł Ryfiński postanowił rozprawić się (co w przypadku jego partii jest już dość nudne) z Kościołem i po raz kolejny przyprawić mu gębę. Ale tym razem zrobił to w taki sposób, którego nie można zostawić w spokoju, zwyczajnie go przemilczając, bowiem obraził on dziesiątki tysięcy księży w Polsce, przypisując im czyny, których zwyczajnie oni nie popełniają.

 

Trudno bowiem inaczej zinterpretować pytania, czy duchowni w czasie adwentu, „przestaną molestować i gwałcić dzieci”. Czy przestaną pokazywać uczennicom ptaszka i zlizywać śmietanę z kolan? „Kler zawsze z diabłem spał, dlatego jak zwykle będą pouczali wiernych, straszyli ich piekłem, a sami po mszy będą jak zawsze prowadzili grzeszne życie i popełniali wszystkie możliwe grzechy” - podsumował swoje opinie.

 

A dla mnie nie ulega wątpliwości, że akurat w tej sprawie nie można milczeć. Słowa polityka są tak sformułowane, że obrażają bardzo konkretnych ludzi, uderzają w ich dobrą opinię, i to bez najmniejszych racji. Poseł Ryfiński powinien więc stanąć przed sądem, i to nie za obrazę uczuć religijnych, ale za oszczerstwa i kłamstwa. Za bardzo konkretną „mowę nienawiści”, której jednak nikt w mediach nie zauważył, szeroko omawiając wpis blogowy posła. Fronda akurat tego nie odpuści.

 

Tomasz P. Terlikowski