Gdy słyszę, jak feministki przekonują, że głównym argumentem za aborcją ma być fakt, że macice są ich, i że nikt nie ma prawa wtrącać się do tego, co one z nimi zrobią, to nóż otwiera mi się w kieszeni. Idąc bowiem dalej tropem tej logiki można, i to bez większego wysiłku, zbudować argumentację na rzecz gwałcicieli. Oni także, jak aborcjoniści, mogą zacząć przekonywać, że nikomu nic do tego, co robią oni ze swoimi narządami. „Ręce precz od naszych członków” - powinni krzyczeć. „Mamy prawo robić z nimi, co chcemy”, „nikt, a już na pewno nie jakieś stare zasady, nie mogą nas powstrzymać przed realizacją naszej wolności”. A jeśli jakaś kobieta, ośmieliłaby się sugerować, że z członkami mogą robić, co chcą, ale już z innymi osobami nie, powinni zacząć przekonywać, że kobiety nie powinny się w tej sprawie wypowiadać, bo one przecież akurat tego narządu nie mają, są więc pozbawione moralnego prawa do dyskutowania o gwałcie. Niech siedzą cicho i zajmują się, bo ja wiem, aborcją.

Idąc dalej, i nadal posługując się przykładem aborcjonistów, mogliby także zacząć domagać się depenalizacji gwałtów. „Mężczyźni gwałcili, gwałcą i będą gwałcić” - mogą mówić. „Nie można jednak dopuścić, by robili to w podziemiu, nielegalnie, obawiając się o własne życie i narażając je. Penalizacja gwałtu uniemożliwia gwałt w godziwych warunkach, z poszanowaniem godności gwałconej” - mogliby dodać, odwołując się wprost do przykładu konsultant w dziedzinie neonatologii, która zapewniła, że w Szpitalu Świętej Rodziny zabito dziecko z poszanowaniem jego godności.

Przesada? Otóż nie. To proste wyciągnięcie wniosków z argumentacji o macicach i związanym z nimi prawie do aborcji, a także stwierdzenie, że o zabijaniu dzieci mogą rozmawiać tylko osoby posiadające macice. Jeśli aborcjoniści mogą przekonywać, że mogą robić, co chcą z macicami, to i gwałciciele mogą sięgnąć po podobny argument. I obie strony miałyby rację, dopóki… rzecz nie dotyczyłaby innych osób. A zarówno w przypadku gwałtu, jak i aborcji, mamy do czynienia właśnie z innymi osobami. Aborcjonista czy aborcjonistka zabija dziecko, które znajduje się w jej łonie, a gwałciciel krzywdzi i zabija godność kobiety. W przypadku zarówno gwałtu, jak i abnorcji nie chodzi o prawo do narządów sprawców, ale o fundamentalne prawo do życia i integralności cielesnej innego człowieka. Prawo do robienia, co się chce z własnymi narządami w niczym nie zmienia tego faktu.

Nie da się również obronić tezy, że o aborcji mogą mówić tylko kobiety. Gdyby tak było to o gwałcie powinni mówić przede wszystkim mężczyźni, bo statystycznie to oni zdecydowanie częściej są sprawcami. A jednak nikt tego nie proponuje. I nie inaczej powinno być w przypadku aborcji. Oczywiście dopuścić się jej mogą wyłącznie kobiety, ale… osobami ponoszącymi odpowiedzialność za pojawienie się dziecko – są w równym stopniu mężczyźni, oni często zmuszają kobiety do zabicia dzieci, i są wykonawcami aborcji, a do tego statystycznie w wyniku aborcji ginie mniej więcej tyle samo dziewczynek i chłopców. I mężczyźni i kobiety są wreszcie ofiarami tego procederu.

Tomasz P. Terlikowski

PS. Dla tych, co nie rozumieją prostego słowa pisanego. Ten tekst nie usprawiedliwia gwałtu. On tylko pokazuje, że w istocie posługując się logiką aborcjonistów można go usprawiedliwić. Tyle, że ja odrzucam taką logikę.