Dziewczynka, której historia stała się wodą na młyn aborcjonistów, sama nie chce nawet słyszeć o zabiciu swojego dziecka. Ona chce je urodzić i wychować. - Będę je bardzo kochać, niech się dzieje co chce. Nawet jeżeli pochodzi od mężczyzny, który bardzo mnie skrzywdził, będę je kochać tak samo – powiedziała. - Dziecko będzie dla mnie jak lalka, którą będę nosić na rękach - dodała.

A te jej – dziecinne przecież słowa – słowa pokazują, że prawdziwe człowieczeństwo, prawdziwa kobiecość nie jest zależna od wieku, ale od sumienia. W niej nie zostało ono jeszcze, przez zmasowaną propagandę, zamordowane. Ona wie, że dziecko nie jest winne zbrodni, jakiej się na niej dopuszczono, i że tym, co trzeba mu ofiarować nie jest śmierć, ale miłość. Aborcjoniści zaś – jedynym, co mają do zaoferowania jest śmierć.

Jej słowa powinny zaś stać się lekcją dla nas wszystkich, którzy szukamy okazję, by usprawiedliwić zbrodnię, by tłumaczyć, że generalnie to jesteśmy przeciw, ale przecież są skomplikowane sytuacje, w których trzeba być za. Słowa 11-latki z Chile pokazują jasno i prosto, że miłość jest silniejsza niż śmierć, i że nie ma usprawiedliwienia dla zabijania.

Tomasz P. Terlikowski