Nie wiem, czy Jerzy Owsiak rzeczywiście chciał mnie na Woodstock zaprosić, czy jedynie tak mu się wymknęło. Nie sądzę, by rock'n'roll miał mnie uratować (bo to akurat nie jest mój ukochany gatunek muzyczny), i nie mam wrażenia, by można mi zarzucać, że nienawidzę Jerzego Owsiaka czy szerzej ludzi. Udowadnianie, że nie jestem wielbłądem mnie męczy. Ale o jednym mogę lidera WOŚP zapewnić, jeśli rzeczywiście chce mnie widzieć na Woodstocku i pozwoli mi porozmawiać z młodzieżą, to ja się tam stawię. I powiem, dlaczego napisałem to, co napisałem (wcale nie tylko negatywnie, co może zobaczyć każdy, kto czytał teksty). Jeśli zaś – co wczoraj w rozmowie w TVN24 sugerował – Jerzy Owsiak odwoła swoje opinie na temat eutanazji (czyli zabijania chorych), i przyzna, że chorym nie jest potrzebna dyskusja nad ich likwidacją, ale nad wydolnym systemem opieki nad nimi, to nie tylko z radością odwołam opinię na temat „cywilizacji śmierci”, ale nawet w przyszłym roku stanę z orkiestrową puszką. Umowa stoi, czy to tylko taka ustawka pod kamerę była?

 

Tomasz P. Terlikowski