A jednak, z jakichś powodów, media i dziennikarze (także niestety z Radia Watykańskiego) podają je w taki sposób, że może ton wywoływać zamęt i wrażenia jakiejś zmiany nauczania. Liberalne media zaś uczyniły z tej sztuki wręcz element rozpoznawczy swojej narracji o papieżu Franciszku. I jest to tak dobrze widoczne, że aż trudno nie zadać pytania, z czego to wynika.
Po uważnym przeczytaniu wypowiedzi papieskich nie mam wątpliwości, że wcale nie chodzi o ich treść. Są to, wprawdzie spontaniczne i luźne, ale całkowicie jednoznaczne wypowiedzi, z których nie da się wyprowadzić ani wsparcia dla księży gejów, ani prawa do komunii świętej dla rozwodników w ponownych związkach. A jednak, wbrew wszystkiemu, takie rzeczy się robi. I warto sobie (a myślę także o sobie, bo i ja dałem się – przynajmniej raz złapać na medialnie zmanipulowaną wypowiedź papieża) odpowiedzieć na pytanie, co jest tego przyczyną.
Pierwsza refleksja jest dość oczywista. Otóż niestety Radio Watykańskie, ale także Biuro Prasowe za późno, szczególnie w sytuacji, gdy widać skandal, oryginalne wypowiedzi papieskie. Zamiast tego mamy ich omówienia, streszczenia, interpretacje, które – coraz mocniej odbiegają od oryginalnej wypowiedzi. I to jest błąd, który można naprawić najszybciej.
Ale są także, jak sądzę, inne przyczyny takiego stanu rzeczy. Wiele wskazuje na to, że wchodzimy w czas jakiejś dramatycznej rozgrywki w historii świata i ludzkości. Ojciec Święty ma w niej do odegrania – nie tylko z czysto ludzkiego punktu widzenia, ale także eschatologicznego – niezwykle ważną rolę, jako głosiciel Jedynego Zbawiciela i nauczyciel moralności. I dlatego trzeba zniszczyć ten autorytet, zagłuszyć jego prawdziwe słowa medialnymi jego intepretacjami, zakłamać go za pośrednictwem sprytnego podkładania pod proste słowa innych znaczeń. Tak, by można było stworzyć fałszywy medialny obraz papieża i nim karmić odbiorców mediów.
Biję się w piersi, że i mnie zdarza się ulegać takim manipulacjom. Ale teraz mam nauczkę. Do słów Ojca Świętego odnosić się można dopiero, gdy pozna się je w całości. Omówienia, także te dokonywane, jak sądzę z dobrej woli, przez nawet dziennikarzy katolickich mediów, nie mogą być źródłem. I tego będziemy się teraz na Frondzie.pl trzymać.
Tomasz P. Terlikowski
