Pani Haśko napisała rzecz dość oczywistą. Homoseksualiści są o wiele częściej osobami nieszczęśliwymi, żyją o wiele krócej, częściej zapadają na depresję, a nawet popełniają samobójstwo. I wbrew temu, co próbuje nam się wmówić powodem wcale nie jest to, że w społeczeństwach panuje homofobia, bowiem wskaźniki te pozostają na tym samym poziomie w krajach wytrwale z homofobią walczących. Homoseksualiści mają częściej depresję, popełniają samobójstwa i szybciej umierają także w Holandii czy Szwecji. Jeśli coś jest dla nich pomocą, to nie utwierdzanie ich w obiektywnie nieuporządkowanej, a przede wszystkim zdrowotnie szkodliwej skłonności, a rozmaite terapie. Niekoniecznie muszą się one zakończyć reorientacją, ale przynajmniej porzuceniem aktów, poprawieniem relacji z innymi osobami i większą osobową integracją.

 

Wszystkie tezy pani Haśko potwierdzą więc uczeni, którzy od lat zajmują się rzeczywistą pomocą osobom homoseksualnym, a nie spychaniem ich w przestrzeń akceptacji zachowań nie tylko niemoralnych, ale i niezdrowych. Ale to, co oczywiste dla ludzi rzeczywiście troszczących się o homoseksualistów, nie jest takie dla homolobbystów, którzy chcą zakrzyczeć prawdę, sprawić, że przestanie być ona słyszana, a zamiast niej w eter pójdą kłamstwa. I dlatego tuż po tym, jak nauczycielka napisała na Facebooku kilka słów prawdy zaczęła się afera. Dziennikarskie telefony do dyrektor szkoły, do gminy (gratulacje dla jej pracowników, którzy jasno powiedzieli głosicielom tolerancji, że obejmuje ona także tych, którzy relacjami homoerotycznymi nie są zachwyceni), a wreszcie do kuratorium w Rzeszowie.

 

Naciskom homolobbystów uległo dopiero to ostatnie, które podkreśliło, że nauczyciel nie może prezentować na lekcjach „poglądów ortodoksyjnych”. - Absolutnie nauczyciel nie powinien prezentować na lekcjach swoich poglądów, szczególnie tak ortodoksyjnych. Żyjemy w wolnym kraju, a homoseksualizm w Polsce nie jest zakazany. Na pewno kontrola w gimnazjum zostanie przeprowadzona. Nasi pracownicy będą rozmawiać z dyrektorką szkoły i pedagogiem. Rodzice uczniów, organ prowadzący, czyli w tym przypadku gmina, czy dyrekcja placówki mogą złożyć wniosek o postawienie nauczycielki przed komisją dyscyplinarną przy wojewodzie. Taki wniosek my również możemy sformułować. Potrzebujemy jednak na to czasu, by sprawę dokładnie zbadać – powiedział „GW” Jacek Wojtas, kurator oświaty w Rzeszowie.

 

Niestety pan kurator nie wyjaśnił, czyje poglądy (jeśli nie swoje) może prezentować nauczyciel? Kto ma oceniać, czy są to poglądy wystarczająco nieortodoksyjne, by już mogły być prezentowane, czy też przyczepi się o nie „Gazeta Wyborcza”? Czy od teraz w Rzeszkowie i okolicach o możliwości nauczania w szkołach decydować będzie certyfikat nieortodoksyjności przyznawany przez Kampanię przeciw Homofobii? I na koniec trudno nie zadać pytanie, czy to już będzie norma, że za mówienie prawdy o pewnych problemach emocjonalnych będziemy stawać przed Komisjami Dyscyplinarnymi? A może od razu przed sądem?


Tomasz P. Terlikowski