Drugi dzień świąteczny, to w umysłach chrześcijan, całkowita zmiana nastroju. Z rodzinnego ciepła, miłości jaka otacza narodzonego Jezusa (choć jednocześnie w czytaniach mamy przypomnienie, że „swoi go nie przyjęli”, a stajenka staje się miejscem narodzin, bowiem dla Zbawiciela nie było miejsca w gospodzie) przechodzimy zdecydowanie ku męczeństwu św. Szczepana. I właśnie w ten sposób Kościół zdecydowanie przypomina nam, że chrześcijaństwo nie jest łzawą historyjką, nie jest tylko dziecinnym celebrowaniem zwyczajów czy podziwianiem żłobka, ale jest wezwaniem do męczeństwa.

 

„Na świecie doznacie ucisku” (J 16, 33) - mówi Jezus do swoich uczniów. „Błogosławieni jesteście, gdy [ludzie] wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie. Tak bowiem prześladowali proroków, którzy byli przed wami” - uzupełnia Jezus (Mt 5, 11-12). Chrześcijaństwo jest znakiem sprzeciwu, i dlatego chrześcijanie podlegają prześladowaniom. I nasi nigeryjscy bracia w Chrystusie właśnie tego doświadczają. Ale nie oszukujmy się. Jeśli nasze chrześcijaństwo będzie prawdziwe, to i my także będziemy prześladowani. Może nie w ten sam sposób, jak Nigeryjczycy, ale całkowicie realnie... I o tym także przypomina nam Kościół, ale i informacje ze świata, w te Boże Narodzenie.

 

Chrześcijaństwo zobowiązuje nas jednak także do modlitwy za ofiary prześladowań, do solidarności z nimi, i do wołania za nimi, szczególnie, gdy oni sami wołać nie mogą. I o tym także przypomina nam dzisiejsze liturgiczne wspomnienie.

 

Tomasz P. Terlikowski