Kamiński, Marcinkiewicz, Niesiołowski, Giertych czy Libicki nie są bowiem ekspertami, ale klasycznymi politykami. I jeśli tworzą nlowy byt, to nie po to, by komukolwiek doradzać czy tworzyć nową jakość (szczególnie Niesiołowski nie jest do tego zdolny), ale po to, by uprawiać partyjną politykę, gdy okaże się, że Platforma Obywatelska już się zgrała. Do podobnego zadania był przeznaczony Janusz Palikot, ale tego pogrążyła własna pycha i teraz niczego w polityce już on nie zdziała. Zastąpią go rzekomo prawicowi eksperci z Niesiołowskim na czele. Na szczęście – akurat po prawej stronie – wyborcy nie dadzą się skusić na Niesiołowskiego, Marcinkiewicza czy nawet Kamińskiego. Emocje związane ze Smoleńskiem są na to zbyt mocne.

 

I w sumie dobrze, bowiem nowa siła – choć deklaruje swój konserwatyzm – to zdecydowanie taka nie będzie. Trudno bowiem za konserwatystów uznać faceta, który obfotografowuje w tabloidach zdradę małżeńską, a potem obnosi się z rozwodem czy pana, który – byle tylko utrzymać się w PO – gotów jest poprzeć zarówno zabijanie dzieci, jak i związki osób tej samej płci. I tyle właśnie warta jest ta inicjatywa.

 

Tomasz P. Terlikowski