- Jeśli zaś chodzi o transseksualistów, to nie jest to dla mnie żadna kwestia światopoglądowa, lecz problem wrażliwości na dramat i godność człowieka. Jest faktem, że żyją wśród nas osoby, których tożsamość psychiczna jest odmienna od tożsamości biologicznej i trzeba im pomóc w ujednoliceniu tych tożsamości – mówił w wywiadzie dla „Polityki”. I dodawał: „Jeżeli dzisiaj są wręcz nieludzkie procedury prawne odnoszące się do zmiany płci, to należy je zmienić”.

 

Problem polega tylko na tym, że jeśli coś jest obecnie nieludzkie, to procedury pozwalające na okaleczanie mężczyzn i kobiet i doszywanie im utworzonych ze skóry pseudonarządów innej płci. Proces zmiany płci nie zmienia przecież genetycznej tożsamości tych osób, pozostają one tym, kim się urodziły, a jedynie poprzez obcięcie właściwych narządów i przyszycie nowych trwale okalecza, pozbawiając możliwości posiadania potomstwa. W zamian człowiek staje się nieco podobny do drugiej płci. Dla katolika, który czyta dokumenty Kościoła, jest zatem jasne, że choć osobom transseksualnym należy się szacunek i niewątpliwe współczucie, to katolik musi im ofiarować także prawdę o operacji zmiany płci. A ta jest taka, a nie inna. Genetyczny mężczyzna, nawet nafaszerowany hormonami i pozbawiony narządów nie przestaje być genetycznym mężczyzną. I wynika to nie z wiary, a z faktów biologicznych. Próba udawania, że jest inaczej niż jest, pozostaje niezgodna nie tylko z wiarą, ale przede wszystkim ze zdrowym rozsądkiem, którego konserwatyści powinni być strażnikami.

 

Jeśli zatem Gowin chciałby rzeczywiście sprawić, że procedury w Polsce przestałyby być nieludzkie, to powinien pójść w ślady Litwy, która wprowadziła prawo zakazujące okaleczania transseksualistów, a gdy rozstrzygnięcie to podważył Europejski Trybunał Praw Człowieka, to zmieniła prawo, tak by Strasburg nie miał się o co przyczepiać, a jednocześnie, by prawo pozostało niezmienione. Takie rozstrzygnięcie byłoby dopiero prawdziwie ludzkie, bowiem pozwalałoby szukać terapii, które nie okaleczając człowieka pozwolą mu odzyskać równowagę między tym, kim jest, a tym, co o sobie myśli.

 

Niestety przedstawiciel „katolickiego” i „konserwatywnego” skrzydła PO wybrał podlizywanie się genderowym, queerowym i transowym elitom, które za szczyt postępu uznają kastrowanie mężczyzn, którzy twierdzą, że są kobietami.

 

Tomasz P. Terlikowski