Problem drodzy liberałowie jest tylko taki, że najpierw jest się człowiekiem i chrześcijaninem, a dopiero potem posłem. Chrześcijaństwo jest powołaniem na całe życie, a posłowanie to zajęcie, które w każdej chwili można przestać pełnić. Co gorsza, choć trudno sobie Wam to wyobrazić, chrześcijanin, jeśli jest rzeczywiście wierzący, to wie, że po śmierci stanie przed Panem, i On będzie go sądził nie z wierności Konstytucji, ale z wierności Swojemu Słowu, które zawarte jest w Biblii.

 

John Godson – choć zapewne w to nie wierzycie, nie będzie pytany po śmierci o to, czy był wierny Tuskowi czy podobał się „Gazecie Wyborczej”, ale czy był wierny Słowu Bożemu. Każdy, kto naprawdę wierzy w Boga wie, że Biblia jest od konstytucji o wiele ważniejsza. Ta pierwsza jest bowiem Słowem Boga, a ta drugą owocem lepszego lub gorszego kompromisu prawnego. A poza wszystkim innym w czasie tego głosowania, i w swoich późniejszych wypowiedziach, poseł był wierny Biblii i polskiej Konstytucji, w której zwyczajnie nie ma miejsca na związki osób tej samej płci.

 

Tomasz P. Terlikowski