Już sama forma rozważań Hadjadja może irytować. Próżno bowiem szukać w jego książce spójnego, racjonalnego układu, formy, która prowadziłaby nas – krok po kroku – ku wnioskom zaplanowanym na początku. „Wiara demonów” jest raczej zbiorem rozważań, dygresji, wmyśleń w Słowo Ewangelii, a niekiedy mocnych polemik, z każdą niemal grupą wierzących i niewierzących. Boży bicz Hadjadja uderza bowiem zarówno wierzących, jak i niewierzących, tak pobożnych i przekonanych o swojej świetności chrześcijan, jak i przekonanych o własnej samowystarczalności ateistów. Oszczędza zaś jedynie ludzi pogrążonych w rozpaczy, o ile nie uczynili z niej oni formy ideologii, która ma im ułatwić spokojne życie.

 

Demo(no)kracja i islam

 

Ale jeszcze mocniej uderza Hadjadj w ideologie polityczne (wszelkiej maści), którym zarzuca niewierność Bogu czy próbę budowania jedności bez Boga. „Diabelstwo polega nie tyle na pragnieniu zła, co na chęci czynienia dobra bez okazywania posłuszeństwa wobec źródła wszelkie dobra, na chęci czynienia dobra według swojej własnej zasady” - stwierdza Hadjad. A w innym miejscu wręcz stwierdza, że oparta o poczucie braterstwa ludzkiego demokracja nieuchronnie przekształca się w demo(no)krację, gdy usunie się z niej wspólnego wszystkim Ojca. „Wielka nowożytna pokusa, demo(no)kratyczna, polega na próbie stworzenia braterstwa bez ojca, to znaczy wspólnoty czystych jednostek bez obciążenia historycznego, bez więzi cielesnej, niezależnej od wyboru. Wszak nie wybiera się swojej rodziny, języka ojczystego, ani nawet własnego ciała, a wolnomyślicielska utopia polegałaby na widzeniu siebie jako czystego ducha, nie mającego obowiązku przyjęcia i oczyszczenia dziedzictwa, a nawet, jeśli chodzi o demona, w autorytecie ojcowskim chcącego uznać jedynie władzę, a nie czułość, raczej tego, który narzuca, zamiast tego, który uczy i wychowuje (…) Diabeł godzi się uznać w Bogu Stworzyciela, lecz uznać w Nim Ojca, o nie!” - stwierdza Hadjadj.

 

A słowa te można – choć sam Hadjadj tego nie czyni – odnieść nie tylko do demokracji (ateistycznej), ale także do islamu. Jeśli spojrzeć na niego z perspektywy rozwoju Objawienia, to jest on istotnym regresem. Bóg zostaje w nim bowiem sprowadzony jedynie do poziomu Stworzyciela, Władcy, który ma nad nami pełną władzę, a przestaje być Ojcem. W ten sposób z Dobrej Nowiny wyeliminowany zostaje jeden z jej najważniejszych elementów, a ludziom ofiarowuje się już nie miłość i nie wiarę, a jedynie ślepe posłuszeństwo, swoistą „wiarę demonów”. Oczywiście z perspektywy pełnego ateisty czy poganina przyjęcie islamu może być traktowane jako postęp, ale dla chrześcijanina jest ono poważnym regresem, popadnięciem w teologiczną wiarę demonów, które – nawet odrzucając wolę Boga – i tak są mu posłuszne.

 

Żydzi, jako błąd systemu

 

Autentyczna wiara, co bardzo mocno przypomina Hadjad, oznacza także wpisanie w historię. A chodzi nie tylko o historię Wcielenia, ale także historię ją poprzedzającą, która nierozerwalnie związana jest z istnieniem narodu wybranego, Żydów. „Żydzi są istnieniem odrębnym i nie jest to ani istnienie poszczególnego narodu, ani Kościoła powszechnego. Nie można ich ograniczyć ani do historii w jej naturalnym wymiarze, ani do wymiaru ponadnaturalnego, jaki wypełnia się w hierarchii apostolskiej. Taki gość psujący zabawę – w konsekwencji czego powstrzymują bieg historii i stają się inicjatorami ukrzyżowania. Można zrozumieć, że każda totalitarna próba dotyka ich w sposób szczególny, stanowią oni błąd systemu, operację, której nie można zakończyć, zjawisko paranormalne, coś, o co potyka się rozum, który chciałby opracować spójny system. (…) Są znakiem włamania się wieczności do czasu. Są śladem tej łaski pochodzącej od przyjemności Boga. Dlatego aż do końca będą skandalem z punktu widzenia każdego wysiłku zmierzającego do naturalizacji Historii” - wskazuje Hadjadj.

 

I właśnie z tego powodu demony tak mocno, i na różne sposoby atakują judaizm i naród żydowski. Metody są różne, od ostatecznej eliminacji aż do asymilacji. Ale cel jest zawsze ten sam: doprowadzić do sytuacji, gdy tego „błędu w systemie” już nie będzie. Tyle, że na żadne z tych rozwiązań – stwierdza francuski teolog – nie może być zgody ludzi prawdziwie wierzących. „Nasz Pan, wyjaśnia wielka teologia katolicka, wybrał ten mały lud, ukształtował go od Abrahama Izaaka i Jakuba, dał mu prawa, by stał się kolebką Słowa wcielonego. A kiedy to Słowo promieniuje na narody, czy obecność tego ludu miałaby schylić się ku upadkowi? Czy człowiek dorosły wyrzeknie się łona, które go nosiło? Czy czas zaślubin będzie miał w pogardzie czas zaręczyn? (…) Demon często sugeruje chrześcijanom, że tak właśnie być powinno. Jego postępowanie przeciwko tajemnicy Izraela przybiera wiele postaci; może on wzbudzać w Żydach pychę z powodu rasy, tak jakby wybranie ich nie było darem od Boga; albo skłaniać ich do wtopienia się w bieg historii, niczym jakikolwiek inny naród; albo doprowadzić nie-Żydów do tego, by zniszczyli Żydów jako takich; albo jeszcze w sposób szczególny zachęca chrześcijan, by uznali Żydów za anomalię w epopei Zbawienia, Żydów, którzy powinni wszyscy stać się katolikami, albowiem ich opór uniemożliwia trium Kościoła powszechnego” - zauważa Hadjadj i uzupełnia, że rolą Żydów jest właśnie stawianie oporu takim pragnieniom i uświadamianie, że „Przedwieczny nie jest własnością chrześcijan”.

 

Purytanizm diabła i rola Kościoła

 

Ale proszę się nie niepokoić, „Wiara demonów” to także, w jakimś stopniu, książka o demonach. Hadjadj w niezwykle barwny sposób ukazuje na przykład ich „purytanizm”. „Ludzie, powiedział diabeł, z natury swojej są istotami słabymi i niższego rządu, nie przystoi im wcale być współobywatelami, jak ja, ani równymi ze mną w chwale. W powyższym stwierdzeniu warte uznanie jest to, że diabeł jawi się jako purytanin. I właśnie przede wszystkim jego purytanizm każe mu pchać ludzi do rozpusty, by tym bardziej wytarzać ich w tym znienawidzonym błocie i pysznić się swoją bezcielesną wyższością” - opisuje Hadjad, by chwilę później w krótkich słowach ośmieszać bezcielesne myślenie szatana. „Oto więc diabeł zgłasza sprzeciw: Cóż to! Będziemy musieli znosić te ziemskie wyrzutki w Niebie? Nie, no słowo daje! Takie coś, co sra i sika, miałoby być powołane do takiej samej chwały jak czyste duchy? Ale jeszcze nie powiedziałem wam o najgorszym: oni kopulują ze sobą! Tych dwoje tam tworzy zwierzę o dwóch grzbietach, a my mamy jeszcze przyklaskiwać tej potworności jak jakiemuś odrażającemu obrazowi Trójcy Świętej!... Nie dopuścimy do takiego absurdu! Postarajmy się im uzmysłowić, że ciało samo w sobie jest złe, a przynajmniej, że nie ma nic wspólnego z duchem” - opisuje analizy diabła Hadjadj. Ale właśnie z tego purytanizmu diabła wynika to, że to Kościół jest najskuteczniejszą bronią w walce z szatanem. Ten ostatni nie jest bowiem w stanie znieść tego, że jakiś prosty księżulek, czasem wcale nie tak święty, może sprowadzić Chrystusa na ziemię, odpuścić grzechy... I to właśnie dlatego Kościół i kapłaństwo są tak znienawidzone i zwalczane.

 

I już choćby tylko dla tych kilku refleksji warto przeczytać tę książkę. Ale jest ona czymś znacznie więcej. Jest w niej przede wszystkim wielkie ostrzeżenie przed popadaniem w wiarę demonów, która stanowi nieustające dla nas zagrożenie... Adwent jest wymarzonym czasem, by sobie to uświadomić i zacząć z tym walczyć.

 

Tomasz P. Terlikowski

 

F. Hadjadj, Wiara demonów, tłum. M. Żurawska, Wydawnictwo Esprit, Kraków 2012, ss.330.