Można krytykować Kościół, czasem trzeba to robić. Nie ma co udawać, że instytucja ta w Polsce jest doskonała. Nie jest i nigdy nie będzie. Jednak między krytyką a seansami nienawiści jest pewna różnica. Różnica skali i prawdy.

Jest oczywiście prawdą, że jest w polskim Kościele wiele niepotrzebnej polityki, podlizywania się obecnej władzy (ale podlizywano się, tyle że inni, także władzy poprzedniej), serwilizmu. Jest w nim, a może lepiej powiedzieć w nas, przesadne skupienie się na polityce i przekonanie, że to polityka zastąpi głoszenie Ewangelii, jest także zdrada i niewierność. To wszystko prawda, bo zdrada, niewierność, serwilizm jest we mnie i w Tobie, więc niby dlaczego miałoby jej nie być w instytucji, która jest wprawdzie święta świętością Boga, ale dotknięta moim i Twoim grzechem?

Ale jest w naszym, polskim Kościele także modlitwa (kto nie wierzy, niech pojedzie na Jasną Górę, albo wejdzie do jakiegokolwiek kościoła, gdy jest w nim Adoracja Najświętszego Sakramentu), piękne przykłady świętości, powroty do wiary, z trudem odbudowywana wierność i leczona zdrada. Znam ludzi, którzy właśnie w Kościele i przez działającego w Nim Jezusa uratowali swoje życie, sam wiem, że nie przetrwałbym wielu kryzysów, niewierności, grzechu, gdyby nie Kościół, który rzucił mi koło ratunkowe.

Czy jesteśmy jak świnie tarzające się w błocie? Pewnie, że nam się zdarza! I mnie też się zdarza. Ale piękno Kościoła polega na tym, że po takim tarzaniu się możemy pójść do konfesjonału, pod prysznic Bożego Miłosierdzia i tam odnaleźć czystość, siłę do walki. I dopóki w Polsce są kolejki do konfesjonałów, dopóki ludzie idą na Adorację Najświętszego Sakramentu, dopóki tłumy jadą na rekolekcje lectio divina, ignacjańskie, rodzinne, dopóki próbujemy się nawracać, dopóty nasz Kościół jest żywy. A my znajdujemy w Nim Jezusa Chrystusa. Tak krzyżujemy Go przez nasze grzechy, ale On wciąż woła do Ojca: „przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią”. Tu jest Kościół. do Niego trzeba zapraszać. Nie po to, by wygrać rywalizację na wiernych, ale dlatego, że poza Kościołem, poza Mistycznym Ciałem Chrystusa nie ma nadziei.

Tomasz Terlikowski/Facebook