Gdyby wypowiedź Ewy Kopacz cokolwiek znaczyła musiałaby ona oznaczać przynajmniej tyle, że na listach PO nie znajdzie się Stefan Niesiołowski. O polityku tym można bowiem powiedzieć wszystko poza tym, że jest rozsądny, umiarkowany. Jeśli zaś gdzieś szukać wzorca szaleńca z Serves to mógłby nim być niewątpliwie poseł profesor od muszek. Jeśli więc nadal jest on na listach, to oznacza, to że umiarkowanie, rozsądek i nie bycie szaleńcem znaczy w PO co innego, niż poza nią. Dla nich szaleńcem jest każdy, kto ich nie popiera, a kto ich popiera ten jest normalny.

Trudno też nie dostrzec, że wciąż trwają poszukiwania leżącego Niesiołowskiego w rozdartej koszuli. W 2009 roku ten „rozsądny i umiarkowany” polityk zapewniał, że „gdyby do Platformy starał się wejść Ludwik Dorn, to położyłbym się w drzwiach, jak Rejtan”. Teraz wszedł, nikt więc nie wątpi chyba, że Niesiołowski w jakichś drzwiach leży. No chyba, żeby uznać, że normalność i rozsądek oznacza całkowitą bezideowość, i kompletny brak odpowiedzialności za własne słowa.

Tomasz P. Terlikowski