Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strabsurgu podjął decyzję o tym, że Włochy muszą wprowadzić do swojego systemu prawnego związki osób tej samej płci. To decyzja jednoznacznie ideologiczna, która będzie teraz (można się tego spodziewać) narzucana także innym krajom, które nie zgadzają się z lewackim niszczeniem rodziny. Polska też znajdzie się w tej grupie. Wszystko będzie się oczywiście dokonywać pod hasłem rozwoju cywilizacji i ideowej konieczności dorównania krajom bardziej cywilizowanym. Kłopot polega tylko na tym, że jak dotąd w historii niszczenie rodziny, promowanie zboczeń i patologii nieodmiennie kończyło się tak samo: upadkiem cywilizacji. Cywilizacja zachodnia nie będzie tu wyjątkiem.

Zanim jednak to się stanie chrześcijan czekają naprawdę ciężkie czasy. Już widać, po tym, co dzieje się w Stanach Zjednoczonych czy Wielkiej Brytanii, że wolność sumienia i religii idzie do lamusa. Chrześcijaninem wciąż jeszcze wolno być, ale tylko pod warunkiem, że nie wyciąga się ze swojej religii wniosków publicznych, że praktykuje się ją w ukryciu i bez próby głoszenia płynących z niej wniosków w sferze publicznej. Jeśli ktoś podejmuje inną decyzję naraża się na procesy, grzywny, a coraz częściej także wyrzucenie z pracy czy rozmaite formy pozbawienia wolności. Instytucje kościelne już bywają zamykane, gdy nie chcą dostosować się do bezbożnych rozstrzygnięć władzy. A będzie tylko gorzej. Prześladowania, jakie nadchodzą będą prawdopodobnie miękkie, ale jednak całkowicie realne. Ludzie wierzący będą stygmatyzowani, stawiani przed sądami za mowę nienawiści, będą im odbierane dzieci, a im samym zakazywać się będzie pracy w wyuczonych zawodach. Zapewne zacznie się od lekarzy, ale przyjdzie czas także na innych.

Właśnie dlatego na sprawę tę warto spojrzeć także z religijnego punktu widzenia. Walka z rodziną, szczególny na nią atak (dokonujący się na różnych poziomach) to, według św. Faustyny, jeden ze znaków czasów ostatecznych. Szatan ma w nich szczególnie atakować osoby konsekrowane, kapłanów i właśnie rodzinę. Obecnie jesteśmy jego świadkami. Niszczenie rodziny dokonuje się na rozmaitych poziomach. Uznawania patologii za normę, zmieniania definicji rodziny, rozbijania jej za pomocą rozmaitych rozwiązań prawnych, ale także promowania indywidualizmu, czy uznawania dzietności i płodności za problem. Nie ma też, co ukrywać, że szatańskim dziełem są pomysły, by zmieniać doktrynę Kościoła w sprawie nierozerwalności małżeństwa.

Czeka nas wszystkim zatem bardzo ciężka walka. Musimy obronić wierność wierze, ale przede wszystkim być przygotowanym na prześladowania, oskarżenia i ciężką walkę o prawdę o małżeństwie i rodzinie. Nie będzie łatwo, ale kto wytrwa do końca ten będzie zbawiony. Módlmy się, walczmy, pamiętajmy, że Chrystus już zwyciężył, nawet jeśli wydaje się, że chrześcijaństwo przegrywa.

Tomasz P. Terlikowski