Kliniki in vitro wciąż przekonują, że anonimowe dawstwo jest rozwiązaniem zarówno dla dawców spermy czy komórek jajowych, jak i dla par (jednostek), które nie mogą mieć własnych dzieci. Tyle, że sądy – w Niemczech czy Stanach Zjednoczonych – kwestionują taką opinię. Prawo człowieka do znajomości własnego dziedzictwa, także biologicznego jest bowiem ważniejsze, niż prawo dawców do anonimowości. I dlatego od jakiegoś czasu sądy wydają wyroki nakazujące ujawnienie tożsamości biologicznych czy genetycznych rodziców dzieci poczętych z heterogenicznego in vitro.

Teraz jednak do wyroków trzeba dołożyć drugi element, który czyni w istocie martwą możliwość anonimowego dawstwa. Są nim coraz bardziej popularne testy genetyczne, które sprawiają, że ustalenie ojcostwa czy pokrewieństwa staje się coraz prostsze. „Wszyscy muszą być świadomi, że w roku 2016 anonimowe dawstwo nie istnieje” - podkreślili w tekście opublikowanym na łamach prestiżowego magazynu „Human Reproduction” brytyjscy uczeni Joyce C. Harper, Debbie Kenett i Dan Reisel.

I wszyscy uczestnicy procedury in vitro z udziałem nasienia lub komórek jajowych muszą mieć tego świadomość. Zapisy chroniące anonimowość lub je kwestionujące są już obecnie niewiele warte.

Tomasz P. Terlikowski