Polityk PiS podkreśla, że jego zdaniem z ustawy aborcyjnej powinien zostać wykreślony tak że zapis zezwalający na zabicie dziecka, które poczęte zostało w wyniku gwałtu. Wprawdzie w sprawozdaniach niemal nie pojawia się takie wskazanie do aborcji (co ciekawe nie pojawiło się ono także w roku, gdy zabito dziecko „Agaty”), ale w niczym nie zmienia to faktu, że przepis ten jest zły, bowiem dyskryminuje ludzi ze względu na ich pochodzenie. I podobne argumenty przytacza Artur Górski.

 

Pomysłem posła oburzona jest proaborcyjna posłanka PO Iwona Guzowska. - Żądanie usunięcia tego zapisu to skandal! Absolutnie nie wolno go usuwać, bo po to jest, żeby w skrajnych przypadkach, kiedy kobieta zajdzie w ciążę w wyniku gwałtu, mogła się uratować! Oby oczywiście takich przypadków było jak najmniej - mówi posłanka. Polityk nie wyjaśnia przed czym „ratować się ma” kobieta w ciąży. Do gwałtu, niestety już doszło, a zabicie dziecka nie tylko jej nie pomoże, ale do gigantycznej traumy gwałtu doda jeszcze traumę zespołu poaborcyjnego. Aborcja zatem w niczym kobiecie nie pomaga, a dokłada do jednego cierpienia drugie. Doskonale pokazują to amerykańskie badania Elliot Institute, z których wynika, że z traumy gwałtu o wiele szybciej wychodzą kobiety, które zdecydowały się urodzić dziecko.



I nie ma w tym nic zaskakującego. Aborcja jest gwałtem na umyśle, ciele i duszy kobiety, która się na nią decyduje, dokładnie tak samo jak jest nią gwałt seksualny. W obu przypadkach mamy do czynienia z traumą, cierpieniem i bólem. Jedno nie może więc być lekarstwem na drugie. Nie leczy się bowiem cierpienia po utracie nogi, poprzez odcięcie ręki, i nie da się wyleczyć traumy gwałtu traumą zabicia dziecka i okaleczenia już na zawsze kobiecej psychiki.



Zwyczajny aktem głębokiej niesprawiedliwości jest także to, że sprawca gwałtu otrzyma (w najlepszym razie) kilka lat więzienia, jego ofiarę skaże się zaś na wieczne cierpienia związane z zespołem poaborcyjny, a dziecko zostanie skazane na śmierć. Takie są skutki ludobójczej praktyki aborcyjnistów, którym trzeba się wciąż na nowo przeciwstawiać. I dlatego dobrze się stało, że konserwatywni politycy przebudzili się i zaczęli mówić o rzeczach oczywistych. Zmiana opinii publicznej, uświadomienie jej, że aborcja nie jest lekarstwem na gwałt dokonać się może tylko dzięki mówieniu prawdy, a nie kultywowaniu kompromisu opartego na śmierci najsłabszych.



Tomasz P. Terlikowski