Kiedy na rodzinę Bałutów z Niska padł urzędniczy wyrok o odebraniu im dzieci, najmłodsze było karmione piersią. Dla urzędników nie był to jednak argument. Dziecko trzeba zabrać i tyle. Jakie przestępstwo popełnili rodzice?  Zarzucono im jedynie nieporządek, obecność zwierząt domowych i nieopłacenie niewielkich długów (10 złotych składki szkolnej i 116 zł za podręczniki). Gdyby matka faktycznie popełniła przestępstwo karmione naturalnie niemowlę miałoby prawo przebywać z nią w areszcie czy więzieniu właśnie ze względu na naturalne karmienie. Za bałagan w domu dzieci są odbierane i brutalnie oddzielane od matki. Przecież zawsze można podać dziecku butelkę. Ot, urzędnicza logika. Państwo gorzej traktuje rodziców niż więźniów.

Kiedy do domu Bałutów wkroczyli urzędnicy, najmłodsze dziecko miało 6 miesięcy i było przez swoją mamę karmione piersią. Zalecenia WHO mówią jednoznacznie, że dziecko powinno być wyłącznie karmione piersią do 6. miesiąca życia, a następnie naturalne karmienie powinno być kontynuowane do 2. roku życia. Bo dla dziecka ma ono same plusy. Pierś to nie tylko pokarm, umożliwiający przeżycie, ale także poczucie bezpieczeństwa. Bliskość mamy, jej zapach, bicie serca to doskonałe lekarstwo na ukojenie płaczu, zaspokojenie emocji rozwijającego się dziecka. Niemowlę nie rozumie, dlaczego nagle zostało mu odebrane to, co najlepsze dla dziecka. Kiedy czytam, że teraz nie poznaje swoich rodziców, serce mi się ściska. I jako mama karmiąca potrafię sobie wyobrazić, co czuła matka, której oderwano od piersi dziecko.

Gwałtowne odstawienie dziecka od piersi ma nie tylko opłakane skutki psychiczne dla dziecka i matki, ale także może powodować komplikacje zdrowotne. Matkę naraża się na zapalenie piersi, a nawet na powstanie ropnia piersi, co wymaga interwencji chirurgicznej. Ale przecież w imię porządku w domu, nikt problemami zdrowotnymi matki przejmował się nie będzie.

Urzędnicy, opamiętajcie się. Czy jedynym sposobem pomocy rodzinie, która z jakiegoś powodu sobie nie radzi, jest zabranie dzieci do opieki zastępczej? To przecież działanie rodzinę niszczące. Nie wolno takiej rodziny zostawić samej sobie, ale w imię jej dobra i jedności, być może nauczyć prowadzenia domu, sprzątania. Sposobów jest mnóstwo, tylko państwo z jakiegoś powodu wybiera ten najbardziej destrukcyjny i dla dzieci, i dla rodziców. Cierpień psychicznych i traum tak łatwo zaleczyć się nie da. Tym bardziej, kiedy od piersi matki odrywane jest niemowlę, tak bardzo od niej i jej pokarmu zależne.

I to jest prawdziwa przemoc państwa wobec rodziny. Nie feministyczne opowieści o jakichś wyimaginowanych nierównościach, tylko działania urzędników niszczące rodzinę. Bo rodzinę trzeba chronić, a nie w brutalny sposób w imię dziwnego prawa zadawać jej gwałt.

 

Małgorzata Terlikowska