„Nie chcesz aborcji, to jej nie rób, ale dlaczego nie pozwolić na to innym” – takie stwierdzenie pada bardzo często w kontekście dyskusji na temat ochrony życia. Pytanie jest absurdalne. Wystarczy bowiem słowo „aborcja” zastąpić jakimkolwiek innym i wychodzi kuriozum. „Nie chcesz zabić swojej teściowej, ale dlaczego nie pozwalasz, żeby sąsiad z jakiegoś wiadomego sobie powodu zabił swoją?”; „Jesteś przeciwnikiem zabijania zwierząt, ale dlaczego nie pozwalasz panu Wieśkowi zabić psa, który go złości, a poza tym za drogo kosztuje jego utrzymanie”. Prawa pana Wieśka się nie liczą? Już słyszę oburzenie, że chcę pozwalać na zabijanie ludzi, albo zwierząt. Nie, nie chcę. Chcę tylko zwrócić uwagę, że aborcja to też zabijanie. Było dziecko, nie ma dziecka. Ono nie zniknęło ono, nie zdematerializowało się, jego szczątki są dowodem jego istnienia. Dlaczego więc sprzeciw budzi w nas fakt, że ktoś może zabić psa, a zgadzamy się na to, by ktoś inny zabił dziecko. I nie ma znaczenia, że to dziecko jest na wczesnym etapie rozwoju. To jest człowiek i należy mu się ochrona. I niczyje przekonania nie mogą decydować o tym, czy ktoś ma się urodzić czy nie.  

Każde ustępstwo pociąga za sobą kolejne. Dziś zwolennicy zabijania dzieci mówią, że w myśl ich ustawy można będzie je legalnie pozbawić życia do 12. tygodnia ciąży. Za chwilę może rozpocząć się batalia o legalną aborcję do 24. tygodnia ciąży, albo i do 40. Bo dlaczego nie. Dlaczego ten 12. tydzień ma być jakąś granicą? Czym różni się dziecko w 11. tygodniu i 6 dniu ciąży od tego w 12. tygodniu i 2 dniu? Przecież to arbitralne decyzje. Dlaczego więc jedno można legalnie zabić, a to drugie już będzie mogło się urodzić? Nie rozumiem tej lewicowej logiki. I pewnie nigdy nie zrozumiem. I nie wiem, jak takie rozwiązania popierać mogą matki.  

Lewicowi zamiast wiec ratować dzieci przed śmiercią, wolą ratować kobiety. Ratować przez zabijanie dzieci. Bo o to chodzi w projekcie  „Ratujmy Kobiety”: „Od dawna wiele środowisk w Polsce uważa, że dzisiejsze prawo dotyczące aborcji jest absolutnie nieskuteczne, jest ośmieszeniem państwa i właściwie nie ma rzetelnej edukacji seksualnej. Antykoncepcja bardzo często jest droga, a dostępność do niej, szczególnie w mniejszych miejscowościach - ograniczona" – przekonywała w jednym z wywiadów Barbara Nowacka. Dlatego do sejmu trafia właśnie inicjatywa obywatelską, której jednym z naczelnych postulatów jest legalizacja aborcji. Na przekór tej zgłoszonej kilka tygodni temu przez obrońców życia, zakładającej całkowitą jego ochronę.

Cywilizacja życia kontra cywilizacja śmierci. Zabijanie niepełnosprawnych czy skuteczna pomoc i opieka. A przede wszystkim sprawdzian z człowieczeństwa i cywilnej odwagi. Dziś jej potrzeba przede wszystkim. Odwagi w życiu publicznym i wyraźnego opowiedzenia się za życiem. Na razie przeciwko zmianom zaproponowanym przez komitet „Ratujmy Kobiety” opowiedziała się sejmowa większość. Oby zdania nie zmieniła.

Małgorzata Terlikowska