Koniec z przaśnymi śpiochami, pajacami czy dresami. To już passé. Małą dziewczynkę trzeba stroić od pierwszych dni jej życia. Jedna z firm przygotowała nawet buty na obcasach… dla niemowląt. To nic innego jak seksualizacja od kołyski. 

Niczego nieświadome, wystylizowane bobasy reklamują buty na obcasach przeznaczone dla najmłodszych dzieci. Nie, nie są one do chodzenia, bo dzieci te nawet chodzić nie potrafią. Ot, taki nikomu niepotrzebny gadżet. Do tego dość kosztowny – w przeliczeniu na złotówki buty te mają kosztować nawet 200 złotych.

I pewnie z braku popytu buty te utonęłyby w zalewie mniej lub bardziej niepotrzebnych akcesoriów dla niemowląt, gdyby nie towarzysząca owym butkom sesja.

Oto bowiem maleńkie, kilkumiesięcznie dziewczynki, niczym rasowe modelki, reklamują ten  towar. Już same nazwy bucików pozostawiają wiele do życzenia. Oto bowiem są modele „diva”, „glamour” i „wild child”. Jeśli przypomnimy sobie, że są one przeznaczone dla małych dzieci, to już powinna zapalić się w głowie czerwona lampka ostrzegawcza. Buty prezentują niemowlęta umalowane (!!!!), ubrane w atłasowe majtki, pióra i tiule. Na jednym ze zdjęć dziecko leży nawet na wyścielanej sofie w dość sugestywnej pozie, niczym modelka reklamująca seksowną bieliznę. Nie dziwi więc, że pomysł ten nie spotkał się z aprobatą rodziców.

Niemowlęta, o czym wie każdy rodzic, to cudne modele. Ich miny, uśmiechy, pierwsze kroki chcemy zatrzymać na zawsze. Stąd wielu rodziców nie rozstaje się z aparatami fotograficznymi. I słusznie. Bo to ulotne chwile i warto je zachować. Coraz częściej rodzice też decydują się na profesjonalne sesje, często już z noworodkami. Artystyczne zdjęcia podkreślają wówczas piękno, kruchość i niewinność fotografowanych dzieci. Od wielu stylizacji aż trudno oderwać oczy, są tak piękne i subtelne. O pięknie i delikatności trudno jednak mówić w kontekście reklamy butów firmy Pee Wee Pumps.

Te zdjęcia małych wymalowanych „lolitek” są po prostu wulgarne. Trudno tu mówić nawet o artyzmie. Tu nie ma bowiem miejsca na niewinność, to po prostu najordynarniejsza seksualizacja dzieci, przeciwko której trzeba głośno protestować. Producent próbuje z tej żenującej sytuacji wyjść z twarzą, tłumacząc, że produkt tak naprawdę skierowany jest do matek, pragnących zrobić z dzieci swoje małe podobizny. A buty z miękkimi obcasami są tylko do ozdoby. Tyle że to wyjaśnienie dość pokrętne i mało przekonujące. I tak naprawdę pogrążające producenta. Dziecko ma być dzieckiem i być ubierane jak dziecko, a nie ja dorosły, bo nie ma nic gorszego niż taka „stara malutka”. A skoro ktoś już wcześniej wymyślił stringi dla siedmiolatek, to dlaczego nie uszyć takich dla dwulatek, albo i młodszych dziewczynek? I koniecznie zrobić sesję zdjeciową. I wytłumaczyć, że to po to, żeby matki mogły robić z dzieci swoje podobizny. To ja jeszcze proponuję tipsy i solarium dla niemowląt. Czemu dziecku żałować? Tylko potem niech nikt się nie dziwi, że coraz więcej dziewcząt nie ma żadnych oporów i wrzuca do sieci swoje roznegliżowane zdjęcia, skoro od małego dzieci dzieci są uczone, że mają kusić i podniecać. A buty na obcasach i wulgarne sesje niemowląt to prosta droga do takich praktyk w przyszłości.

Po obejrzeniu zdjęć producenta nasuwa się pytanie, czy zdjęcia z wymalowanymi bobasami w tiulach faktycznie reklamują buty czy ich celem jest dostarczenie rozrywek pedofilom gustującym w tak małych dziewczynkach (choć obrzydzenie wykręca twarz, a ciało przeszywają dreszcze na samą myśl o takich zboczeńcach)? Naprawdę nie trzeba z niemowlęcia robić kopii mamusi, bo to nikomu nie służy. Chyba że zwyrodnialcom, którzy chcą bestialsko skrzywdzić małe dziewczynki.  

Musimy zdawać sobie sprawę, że celem jest seksualizacja coraz to młodszych dzieci. Wszak lobby pedofilskie ma się dobrze. Za legalizacją pedofilii opowiadają się choćby niemieccy Zieloni, czy guru ateistów Richard Dawkins (używa on określenia „lekka pedofilia”, jakby przestępstwo to można było stopniować). A klub pedofilów z Holandii chce walczyć o legalizację seksualnego wykorzystywania dzieci przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka.

Małgorzata Terlikowska