Ileż razy ja już słyszałam, jak nieodpowiedzialne są kobiety, które rezygnują z pracy zawodowej na rzecz wychowywania kilkorga dzieci i pracy w domu. To nic, że mają mężów. To nic, że mają ich wsparcie. To nic, że taki układ rodzinny im najlepiej pasuje. To nic, że dzieci zadbane, dopilnowane, dom pachnący ciastem. To nic, że ich dzieci nie zajmują miejsc w żłobkach. To nic, że kobiety te czują się spełnione i szczęśliwe. To nic…, to nic…. Ot leniwe kobiety, którym się po prostu nie chce pracować zawodowo. Boli mnie zawsze takie traktowanie kobiet, które z pasją realizują swoje macierzyńskie powołanie. Nie dlatego, że im się nie chce, tylko dlatego, że wychowywanie dużej liczby dzieci jest naprawdę ogromnym wysiłkiem i pracą (często w przypadku kilkorga małych dzieci niemożliwą do pogodzenia z pracą zawodową). Do tego nieopłacaną, niedocenianą i często przez państwo pogardzaną. To jest właśnie to państwo, które według premier Ewy Kopacz świetnie realizuje politykę prorodzinną. Tylko jakoś rodzice tego nie widzą.

Stąd zdziwiło mnie bardzo tak nagłe zaangażowanie feministek w sprawę pani Barbary Sienkiewicz, emerytki, która została mamą (nie chcę teraz wnikać czy w sposób naturalny, czy in vitro). I nagle kobieta ta się zorientowała, że jako emerytce zasiłek macierzyński jej się nie należy. A z emerytury, którą kobieta dostaje, trudno jej utrzymać siebie, bliźnięta i schorowaną mamę: „Byłam rozżalona informacją, że nie dostaję zasiłku macierzyńskiego i zadałam sobie pytanie, dlaczego w systemie jest luka, dlaczego jedne matki mają zasiłek macierzyński, a drugie nie”. Może dlatego, że po prostu ustawodawca nie przewidział sytuacji, że matkami będą zostawały kobiety będące już na emeryturze i pobierające z tego tytułu świadczenie z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.

Najpierw sprawę nagłośnił Olgierd Łukaszewicz, który w sprawie aktorki wystosował list do Ewy Kopacz (do tej pory pani premier ponoć nie odpisała). Teraz w sprawę zaangażowała się Wanda Nowicka. Również napisała do Ewy Kopacz. Zaapelowała o przyznanie Barbarze Sienkiewcz prawa do emerytury specjalnej. Bo jak pisze, polskie prawo dyskryminuje matki, które rodzą w późniejszym wieku: „Późne macierzyństwo kobiety nie może pozbawiać jej prawa do świadczeń pieniężnych z tytułu urodzenia dziecka. Takie prawo jest przejawem dyskryminacji matek ze względu na wiek" –  napisała Nowicka.

Wanda Nowicka zaangażowana jest nie tylko w promowanie aborcji i edukacji seksualnej, ale ostatnio także w sprawę alimentów. Na swoim blogu  pisze między innymi o łódzkiej konferencji  pt. „Alimenty w XXI wieku – stan prawny a rzeczywistość”. To tam bowiem została zainaugurowana akcja społeczna „Nie odrzucaj swojego dziecka. Płać alimenty”. Może więc nie Ewa Kopacz powinna być adresatką listów Wandy Nowickiej czy Olgierda Łukaszewicza, ale ktoś, kto przyczynił się do tego, że dzieci przyszły na świat. Jakoś Wanda Nowicka nie chwaliła się, czy ścigała tegoż ojca. To byłby dopiero sukces.

W konferencji prasowej, na której Wanda Nowicka tak bardzo pochylała się nad dyskryminowanymi matkami, uczestniczyła także Barbara Sienkiewicz wraz z 10-miesięcznymi bliźniętami. Aktorka apelowała: „Pani premier, serdecznie prosimy, to nie jest wysoka kwota, to jest tylko 500 zł. Będziemy na pewno czuli się honorowo, szczęśliwie i poważnie w tym kraju. Bardzo proszę panią premier o (...) pozytywną decyzję" .

Pani premier, ja też apeluję o specjalną emeryturę dla tych matek, które ciężko pracują, wychowując polskich obywateli. Proszę o to, by nas nie dyskryminować, nie wytykać palcami, nie nazywać utrzymankami czy leniami. Proszę docenić naszą pracę. Czy naprawdę o tak dużo prosimy. Będziemy się czuły honorowo, szczęśliwie i poważnie. Tym bardziej że w Europie takie rozwiązania już funkcjonują. Ot, choćby we Francji, gdzie kobieta po trzecim dziecku dostaje prawo do państwowej emerytury, niezbyt wysokiej. Bo i nie o wysokość świadczenia tu chodzi, tylko o sygnał dla rodziców, że ich zaangażowanie się po prostu państwu pod każdym względem opłaca.

Małgorzata Terlikowska