Google już teraz zbiera niektóre informacje o użytkownikach, ale po raz pierwszy wprowadza w życie zamiar scalenia ich w celu oferowania użytkownikom „lepszych usług”. Firma przekonuje, że zmiana polityki pomoże lepiej dostosować reklamy do gustów użytkowników Internetu. Na przykład, jeśli ktoś ogląda mecze ligi NBA i mieszka w Waszyngtonie, to można łatwo do niego dotrzeć i zaoferować mu bilety na mecz drużyny Wizards. Jednak takie tłumaczenie nie przekonuje internautów, którzy obawiają się, że firma będzie kontrolować swoich użytkowników. Zgodnie z nowymi wytycznymi, Google ma gromadzić informacje o użytkownikach, którzy logują się do sieci z każdego możliwego źródła.



Informacje o użytkowniku zebrane przez firmę będą dotyczyły nie tylko danych personalnych, ale także treści wysyłanych informacji i wiadomości za pośrednictwem poczty, rodzaju szukanych haseł itp. Google będzie gromadzić dokładane dane na temat rodzaju urządzeń, z których się korzysta czy dane personalne osób kontaktujących się z nami mailowo i przez komunikatory. Google informuje na swojej stronie jakie informacje może zbierać. Są to m.in: szczegóły dotyczące sposobu korzystania z usługi, np. wyszukiwane hasła, dane z dziennika połączeń telefonicznych, takie jak numer telefonu użytkownika, numer rozmówcy, numery docelowe przekazywania, daty i godziny rozmów, czasy trwania rozmów, ustawienia przesyłania wiadomości SMS oraz typy połączeń telefonicznych. „Ogłoszenie przez Google nowej polityki dotyczącej prywatności jest frustrujące i przerażające – mówi prezes mediów Common Sense, James Steyer. „Nawet, jeśli firma uważa, że śledzenie użytkowników na wszystkich platformach służy ulepszeniu jej usług, to konsumenci powinni nadal mieć możliwość rezygnacji z niej. Chodzi zwłaszcza o dzieci i młodzież” – dodał.


 
 Podobnego zdania jest Jeffrey Chester, dyrektor wykonawczy w Center for Digital Democracy, który powiedział, że: „Zwykły użytkownik nie jest w stanie zrozumieć implikacji wynikających ze zbierania szczegółowych informacji na temat ich zdrowia, poglądów politycznych i problemów finansowych na różnych platformach Google”. Kongresmen Edward J. Markey, tworzący w kongresie klub polityków wspierających ochronę prywatności dodał:  „Konieczne jest, aby użytkownicy mogli zdecydować, czy chcą, aby ich dane były udostępniane w całym spektrum oferty Google”.



Ł.A/PiotrSkarga.pl/Washington Post