Myślał Kogut o niedzieli już w sobotę, i mógł sobie na to pozwolić, ponieważ w piątek koledzy z Senatu nie zgodzili się na jego aresztowanie, zatem o swoją głowę był spokojny. Ucieszył się, klasnął w dłonie i rozpoczął weekendowy wypoczynek. Sprawa mogłaby się wydawać zabawna i anegdotyczna, gdyby nie materiały dowodowe zebrane w tej sprawie, o których wiceminister, zastępca Koordynatora ds. Służb Specjalnych Maciej Wąsik napisał na Twitterze, że „nie pozostawiają wątpliwości”. Zasygnalizował też, że nie „wszystkie wątki są powszechnie znane". Nie wiemy o tym zbyt wiele, ponieważ zarówno treść wniosku prokuratury, jego uzasadnienie, jak i samo głosowanie w Senacie co do zgody na aresztowanie Stanisława Koguta miały charakter tajny.  

W sprawie senatora Koguta należy mieć na uwadze fakt, że jego syn wraz z kilkoma innymi podejrzanymi, decyzją sądu został tymczasowo aresztowany w grudniu ubiegłego roku na trzy miesiące. Wiceszef CBA napisał wprost, że przesłanki co do aresztowania samego senatora były co najmniej trzy: „ucieczka, czyn zagrożony wysoką karą i możliwość matactwa.”

Rozpatrując ten przypadek, warto przyjrzeć się senackiej arytmetyce. W kubie PiS znajduje się obecnie 66 senatorów, w klubie Platformy 31. W piątkowych głosowaniach wzięło udział 88 senatorów, czyli wystarczyłoby 45 sprawiedliwych, żeby senator Kogut mógł się znaleźć w rękach prokuratorów. Za zgodą na aresztowanie senatora Koguta głosowało zaledwie 32, przeciw było 37, natomiast 19 wstrzymało się od głosu. Z uwagi na tajność procedury, wcale nie jest powiedziane, że „za” głosowali tylko senatorowie PiS, bo tak mogli przecież głosować senatorowie PO i senatorowie niezrzeszeni. Tego samego dnia głosowane były również sprawy Jana Rulewskiego z PO i Lidii Staroń, wcześniej przez 10 lat należącej do partii Grzegorza Schetyny. Te głosowania również zakończyły się sukcesem potencjalnie zagrożonych parlamentarzystów. Mieliśmy zatem do czynienia ze swoistym porozumieniem ponad podziałami. Wy nie ruszacie naszych, my nie ruszamy waszego. Kogut ocalił głowę.

Dla Platformy Obywatelskiej i PSL’u aresztowanie prominentnego senatora PiS mogło być nie lada gratką, zwłaszcza w roku wyborczym. Jakiego rodzaju test lojalności mogliśmy obserwować podczas piątkowych obrad Senatu?

W komentarzu po niefortunnym głosowaniu, marszałek Stanisław Karczewski oświadczył, jednak chyba trochę nieopatrznie, że „senatorowie PiS, którzy głosowali w obronie Koguta powinni odejść z polityki”. Niestety mogłoby się okazać, że Prawo i sprawiedliwość straciłoby w ten sposób ponad 50 senatorów i większość w izbie wyższej parlamentu.

Pola do niecodziennych i nieformalnych sojuszy pomiędzy rewolucjonistami tak zwanej „dobrej zmiany” a dawnym, postkomunistycznym układem wydają się znacznie bardziej rozległe. Rekonstrukcja rządu przyniosła nam nie tylko usunięcie wrogich europejskim elitom ministrów Szyszki i Macierewicza, ale wstawienie w ich miejsca byłych członków Platformy Obywatelskiej, jak chociażby Jadwiga Emilewicz. Prawicowi publicyści, widząc to, co wyprawia minister spraw zagranicznych, Jacek Czaputowicz, już tęsknią za krytykowanym wcześniej w czambuł ministrem Waszczykowskim, wołając teraz „Witold wróć”.

Po ministrze Macierewiczu z MON został właśnie usunięty jego bliski współpracownik, wiceminister Bartosz Kownacki, odpowiedzialny m.in. za wielomiliardowe zamówienia uzbrojenia i wyposażenia dla polskiej armii. Odwołanie ministra Jana Szyszko pociągnęło za sobą usunięcie Dyrektora Lasów Państwowych, nominowanego na to stanowisko w 2015 roku właśnie przez ministra Szyszko.  

Poza niefortunnymi decyzjami i posunięciami w obozie władzy mamy niezwykle niepokojące sygnały z tak zwanego terenu. Otóż dziekanem wydziału Prawa, Administracji i Zarządzania Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach został nie kto inny, tylko profesor, tak tak, profesor Jerzy Jaskiernia. Bardziej doświadczonym obserwatorom życia politycznego znany raczej nie jako wykładowca prawa ale jako tajny współpracownik służb PRL, widniejący na liście Antoniego Macierewicza z 1992 roku. W 2007 roku Jerzy Jaskiernia został prawomocnie uznany wyrokiem sądu jako „kłamca lustracyjny”, jednak w wyniku kasacji Sąd Najwyższy w 2009 roku oczyścił go z tych zarzutów. Niejednogłośnie.

Pamiętajmy, że w rządzie „dobrej zmiany” za naukę i szkolnictwo wyższe odpowiada pan minister Jarosław Gowin, dawniej prominentny członek Platformy Obywatelskiej, swego czasu kandydat na szefa tej partii i minister sprawiedliwości w rządzie Donalda Tuska. Pod jego skrzydłami do rządu Zjednoczonej Prawicy weszło wielu byłych, długoletnich i często krytycznych wobec Prawa i Sprawiedliwości, działaczy PO. Niektórzy mówią, że Prawo i Sprawiedliwość po to wygrało ostatnie wybory, żeby teraz mogła dalej mogła rządzić Platforma.  

Logika rewolucyjna, czynności prokuratury, CBA, i orzeczenia sądu, mogłyby wskazywać na to, że senator Kogut zostanie rzucony na pożarcie krwiożerczym lwom z PiS’u. Okazało się jednak, że trafił w pluszowe łapki niezdarnych kociąt, które chcą tylko chłeptać ciepłe mleczko, przyssani do państwowego cyca. Trzeba przyznać, że i tak poszli o krok dalej od swoich poprzedników. Tamtym wystarczyła ciepła woda z kranu.

Paweł Cybula