Z ks. prof. Krzysztofem Pawiiną, rektorem Papieskiego Wydziału Teologicznego w Warszawie, rozmawia Małgorzata Giabisz-Pniewska

     Niegdyś wydziały teologiczne stanowiły serce uniwersytetu. W PRL zostały usunięte z uczelni państwowych. Jakie to miało konsekwencje dla uniwersytetu i dla Kościoła?

     Wskutek wyrzucenia wydziałów teologicznych z uniwersytetów w okresie komunistycznym, zapomnieliśmy o funkcji edukacyjnej Kościoła. Zostawiliśmy mu jedynie funkcję kultyczną. Kiedy patrzymy na przykład na Oksford, widzimy, że jest on zbudowany na wzór struktury kościelnej. Obserwując zsekularyzowane środowiska uniwersyteckie, możemy się dziwić, dlaczego wśród wielu budynków w kampusie znajduje się kaplica. Odpowiedź jest prosta: było to serce uprawianej tam teologii, serce modlitwy.

     Jednak okres komunistyczny tak mocno wpisał się w świadomość Polaków, że u wielu istnienie wydziału teologicznego na uniwersytecie budzi zdziwienie.

     Wiele osób nadal sądzi, że teologia jest nauką tylko dla tych, którzy chcą być księżmi. A przecież teologia jest wiedza! Jest normalną nauka, którą się uprawia na poziomie uniwersyteckim! Stąd wiele uniwersytetów, ale też i profesorów, ma pewnego rodzaju obawy, że teraz Kościół chce wejść na uniwersytet i na nim rządzić. Jako nauczający teologii musimy pamiętać otym, że pełnimy funkcję pomocnicza i teologia jako nauka służy do zrozumienia sensu życia, do dania odpowiedzi na pytania, na które inne przedmioty czy kierunki nie przynoszą odpowiedzi. Oczywiście Kościół chce służyć nie samemu sobie, lecz uprawiana nauka ma pomagać innym. Mając takie poczucie powinność: służby chcemy być w środku życia uniwersyteckiego, pragniemy być dla ludzi, którzy szukają czegoś więcej, niż tylko przegotowanie do zawodu.

     Po roku 1990 na wielu uniwersytetach wprowadzono wydziały teologiczne, a jednocześnie w wielu miastach otwarto samodzielne Papieskie Wydziały Teologiczne. Skąd to rozróżnienie?

     Po 1989 r. wiele uniwersytetów odkrywało na nowo swoją tożsamość i przywróciło wydziały teologiczne, ale powstały też w trakcie tego trudnego okresu wydziały, które kształcą kler, katechetów, ludzi świeckich poza uniwersytetem. To jest dzisiaj pewną nowością, ale istnieją tylko cztery takie wydziały w Polsce.

     Kto przychodzi na te wydziały? Kogo one kształcą?

     Z jednej strony przychodzą ludzie, którzy są po maturze i rozpoczynają sześcioletnie studia teologiczne, ale w większości - przynajmniej na Papieskim Wydziale Teologicznym w Warszawie - są to ludzie, którzy chcą po prostu poszerzyć swoją wiedzę teologiczną.

     Dlaczego ludzie pragną studiować teologię?

     Musimy zdawać sobie sprawę z tego, że wiedza teologiczna daje pewien oddech, unosi nas wyżej, niż wiedza, którą zdobywamy w zakresie kwalifikacji zawodowych. Dzisiaj mamy dużo ludzi wykształconych, którzy nie radzą sobie z podstawowymi pytaniami, krótko mówiąc - z życiem. I ci ludzie, z wyższym wykształceniem, pracujący już zawodowo, chcą studiować właśnie teologię. Jak mówią, chcą sobie w życiu coś poukładać, a nigdy dotąd nie mieli na to czasu.

     W jaki sposób Kościół jest w stanie wykorzystać wiedzę i umiejętności absolwentów, którzy przychodzą studiować teologię zaraz po maturze?

     Wydział Teologiczny, podobnie jak Uniwersytet Warszawski, nie jest przedsiębiorstwem, tylko uczelnią wyższą, a więc kształci tych, którzy chcą zdobywać wiedzę. Gdy ktoś przychodzi studiować teologię, nikt, ani Papieski Wydział Teologiczny, ani inny wydział, nie organizuje mu pracy po studiach.

     Ale osoby studiujące katechetykę mają zagwarantowane miejsca pracy, czego nie można powiedzieć o innych specjalizacjach.

     To prawda, zawodowe kształcenie dotyczy katechetów. Jeśli natomiast traktujemy teologię nie tylko jako samą wiedzę, ale i jako wiarę w Boga, to kształcenie człowieka dokonuje się również poprzez formację. Ktoś, kto kończy Papieski Wydział Teologiczny, a potem staje się dziennikarzem czy inżynierem, jest człowiekiem dojrzałym w wierze i daje świadectwo. I taka propozycja kształcenia duchowego związana jest nie tylko z zarabianiem pieniędzy. Człowiek świecki z właściwą formacją religijną idzie konsekrować świat tam, gdzie nie docierają księża.

     Czy studia teologiczne nie powinny być bardziej interdyscyplinarne, łączące wykształcenie teologiczne np. z dziennikarstwem, ekonomią czy socjologią? Czy istnieją plany takiego kształcenia?

     Owszem, planujemy w przyszłości organizowanie warsztatów teologicznych dla dziennikarzy. Będziemy także organizować kurs kancelarystek dla pań, które pracują w kancelarii albo chcą prowadzić takie biuro. Zgadzam się, że trzeba dać ludziom na bazie teologii coś więcej, ale wydaje mi się, że przy naborze studentów próbujemy rozmyć samą teologię, tzn. staramy się włożyć w teologię kierunki, które są mało związane ze ścisłą teologią. Poprzez próby zachęty studentów przestaje być uprawiana teologia w sensie ścisłym, teologia klasyczna.

     Ale zmieniają się czasy, ludzie i przekazywanie czystej teologii - czy też czystej filozofii, która jest przecież ^służebnicą teologii" - jawi się współczesnemu człowiekowi jako abstrakcja. Może w tym tkwi istota problemu?

     Czasy się zmieniają, to prawda, i musimy się do czasów z niektórymi sprawami dopasowywać, ale czasy potrzebują chleba, a nie deseru. Dziś świat potrzebuje tożsamości Kościoła, tożsamości teologii, tożsamości księży i katechetów. Tu potrzeba jasnego znaku, konkretnej wiedzy. Wtedy inne kierunki mogą korzystać z naszych doświadczeń.

     Co nowego zamierza Ksiądz wprowadzić jako rektor Papieskiego Wydziału Teologicznego?

     Spróbuję otworzyć wykłady otwarte dla ludzi, którzy chcą przyjść i posłuchać wybranych przez siebie tematów. Przede wszystkim zaś nowością będą studia e-lerning. Wydaje mi się, że są konieczne dla tych, którzy nie mogą sobie pozwolić na studia regularne ze względu na pracę zawodową. Dlatego też w tym roku chcemy otworzyć studia dojazdowe, tzn. takie, na które trzy razy w roku przyjadą studenci na tydzień do Warszawy, wysłuchają wykładów, pozostałe zaś wykłady będą odbywać e-learning, przez internet. Dzisiaj na uniwersytetach to bardzo rozpowszechniony sposób studiowania. Taką propozycję kieruję do wszystkich, którzy mieszkają poza Warszawą czy też poza Polską: na Ukrainie, Litwie, Białorusi.

     Wielu ludzi pyta, jak się modlić. Czy oni również znajdą coś dla siebie?

     Na studium duchowości chcemy zaproponować kursy medytacji chrześcijańskiej czy też lectio divina lub szkoły modlitwy. To nie tylko wykłady, ale też praktyka modlitwy. I jest to kolejna propozycja, która na Papieskim Wydziale Teologicznym w Warszawie ukazuje się od tego roku.

     W jednym z artykułów Księdza Rektora znalazłam informację, że diagnozy socjologiczne mówią o pewnych zmianach religijności, polegających na przejściu od religijności dziedziczenia do religijności przeżywanej. Dziś człowiek sam chce zdecydować, wybierać. Być może stąd chęć poszerzania wiedzy teologicznej i duża ilość osób pragnących studiować teologię?

     Dzisiaj istnieje pewien pragmatyzm, tzn. ludzie studiują to, co przynosi im wymierną korzyść. Teologia zatem - w moim odczuciu - dla wielu ludzi nie jest kierunkiem atrakcyjnym, bo nie przynosi wprost zysku. Studiując teologię, zdobywając wiedzę religijną, inwestujemy w siebie, aby podnieść jakość swego życia. Ludzie, którzy mają głębsze spojrzenie na życie, wiedzą o tym, że inwestycja w siebie jest inwestycją na przyszłość, inwestycją na wieczność. Teologia jest wiedzą, która pomaga mi inaczej kontaktować się z Bogiem, mieć głębsze z Nim relacje i zmieniać moją postawę w stosunku do innych.

     W jaki sposób wieloletnie doświadczenie rektora wyższego seminarium duchownego może Ksiądz wykorzystać w swojej nowej pracy?

     Powiedziałbym, że to trochę inny odcień tej samej uprawianej wiedzy, natomiast seminarium wiąże się z formacją przyszłych księży, i to było chyba trochę trudniejsze. Kształtować człowieka, pomagać mu się formować i rozwijać powołanie jest pewną sztuką, której człowiek się ciągle uczy. Nie mam doświadczenia w prowadzeniu wydziału, gdzie są zarówno klerycy, jak i świeccy. Myślę, że perspektywa tylu różnych osób jest pewnym wyzwaniem, z którym postaram się zmierzyć. 

(Tekst pochodzi z tygodnika "Idziemy", 27.06.2010 r.)