Jeszcze nie ścichł gwar toastów po paru procesowych sukcesach odniesionych przez Strefę Wolnego Słowa nad koncernem Agory i Adamem Michnikiem w szczególności, kiedy walnęła nas informacja, że być może wymiar niesprawiedliwości puści z torbami „Gazetę Polska” i jej naczelnego. W dodatku sprawa ma charakter kuriozalny – Tym razem stroną skarżącą nie była bowiem jakaś agenda władzy, oligarchowie, tajni funkcjonariusze, czy politycy, ale dwóch twórców Polskiej Kroniki Filmowej - Jan Strękowski i Paweł Banasiak. Ich zdjęcia kręcone po katastrofie smoleńskiej, kiedy pogrążona w żałobie Marta Kaczyńska porządkowała i pakowała rzeczy rodziców – zostały wykorzystane w filmie Marii Dłużewskiej „Córka” - skądinąd świetnym!

W pierwszej chwili pomyślałem, że może chodzić o jakiś nadużycie praw autorskich. Ale nie, wszystko dokonało się lege artis. PKF wyraziła zgodę a nazwiska twórców znalazły się w napisach końcowych i na okładce płytki dołączonej do „Gazety”.

I to okazało się przestępstwem. Twórcy dowiedli przed sądem, że nadużyło to ich dobra osobiste a przypisanie do określonej opcji politycznej ograniczyło im możliwości zarobkowania. Między innymi Państwowy Instytut Sztuki Filmowej nie dofinansował ich filmu o… Misiu Uszatku.

Całkiem możliwe, ale wydaje mi się że w praworządnym kraju na ławie oskarżonych powinni znaleźć się ci, którzy uprawiają takie praktyki czyli PISF czy telewizja.

Dokonują bowiem, wykluczeń już za sam fakt kontaktów twórców z kręgami uważanymi za niesłuszne, co przypomina wręcz praktyki rasistowskie.

A swoją drogą gdyby pobiegli do sądu wszyscy ci dla których współpraca z „Gazetą Polską” oznaczała wyrzucenie z mainstreamu – od Wildsteina, Ziemkiewicza po piszącego te słowa – tygodnik miałby się naprawdę z pyszna.

Wprawdzie trudno byłoby mi udowodnić, że moje felietony ukazywały się przez dziesięć lat „bez wiedzy i zgody autora” – ale nie sądzę żeby obecny wymiar sprawiedliwości zawracał sobie głowę podobnymi drobiazgami

Marcin Wolski

Tekst ukazał się na łamach portalu www.sdp.pl