45. prezydent Stanów Zjednoczonych spełnia swoje obietnice wyborcze. Jednym z pierwszych dekretów nowego gospodarza Białego Domu jest zakaz finansowania aborcji ze środków publicznych.

 

Donald Trump zamyka usta krytykom i idzie na wojnę z lewicowymi pseudoelitami. Z całą premedytacją i zapewne ze świadomością, że zaraz aborcjoniści wyjdą na ulicę, a z ust filmowych gwiazdek zaczną w jego stronę płynąć plugastwa wszelkiej treści.

W historycznym dniu, dzień po tym jak 44 lata temu w USA zalegalizowano zabijanie dzieci nienarodzonych, Trump podpisał zakaz finansowania wszelkich organizacji oferujących lub promujących morderstwa na poczętych dzieciach ze źródeł Amerykańskiej Agencji Rozwoju Międzynarodowego.

To bardzo szybka realizacja swoich obietnic wyborczych. Trump odcina od publicznych pieniędzy Planet Parenthood, która już w pierwszych dniach po zwycięstwie kandydata republikanów zaczęła zamykać swoje kliniki. Prezydent Stanów Zjednoczonych nie przestraszył się Czarnego Marszu, w którym obok aborcjonistek, feministek czy lesbijek szli anarchiści i sataniści.

Decyzja Trumpa to także ukłon w stronę konserwatywnej części społeczeństwa. Trump nie stronił w swojej kampanii od akcentów religijnych, co widoczne było także podczas zaprzysiężenia. Nawiązuje tym samym do dziedzictwa Ronalda Reagana, który także zakazał finansowania aborcji z budżetu federalnego

Nowy prezydent zapowiedział także obsadzanie osobami o poglądach przeciwnych zabijaniu dzieci w łonie matki najważniejszych stanowisk w wymiarze sprawiedliwości, co z pewnością zwiększy zakres ochrony życia w tym kraju. Po pierwszych, odważnych krokach ze strony Białego Domu, można się spodziewać, że Trump zrealizuje także te obietnice.

Tomasz Teluk