Mocne i jednoznaczne wypowiedzi Metropolity Krakowskiego, Archidiecezji Warszawskiej i wreszcie Episkopatu, który stwierdza wprost, że „katolicy nie powinni brać udziału w kampanii „Przekażmy sobie znak pokoju”, gdyż rozmywa ona jednoznaczne wymagania Ewangelii", pokazują, że manipulacje środowisk LGBT w Polsce nie mają szans.

 

Kolejna próba w stronę zrównania homoseksualizmu z tradycyjną rodziną, finansowana przez miliardera, spełzła na niczym. Finansowy magnat, guru lewicy, jeden z najpotężniejszych ludzi na świecie wybrał sobie Irlandię i Polskę, aby uderzyć w oba katolickie kraje i doprowadzić w nich do legalizacji związków partnerskich i aborcji.

Homoseksualna i genderowa rewolucja w Irlandii niestety się udała. Z aborcją jest już dużo trudnej. Więc obecnie bankier lewicy postanowił uderzyć w kraj nad Wisłą. Nie pomogło nawet znalezienie wywrotowców w środowiskach, które coraz dalej dryfują, już chyba poza granice Kościoła. Polacy nie dali się nabrać na sztuczki lewackich demagogów.

Soros jest nie tylko spekulantem, ale także zręcznym politykiem, który do realizacji swoich celów wykorzystuje rozmaite organizacje, w tym agendy ONZ, stowarzyszenia broniące praw człowieka czy liczne fundacje takie jak Open Society Foundation czy Fundacja im. Stefana Batorego w Polsce.

Przez lata był rozpieszczany przez środowiska „Gazety Wyborczej”, SLD a później PO. Bratał się z Kwaśniewskim, Komorowskim, Michnikiem. Soros od lat wspiera otwarcie wszystkie placówki, które działają na rzecz środowisk LGBT oraz legalizacji aborcji. Hojnie finansuje więc organizacje homoaktywistów oraz zbrodniczą Planet Parenthood. 

Niedawno za zakazem działalności organizacji wspieranych przez finansistę na Łotwie opowiedział burmistrz Windawy Aivars Lembergs. Soros nie ma lekko nie tylko w naszym kraju, ale także na Węgrzech. Prawdopodobnie jesteśmy więc świadkami budzenia się obywatelskiego ruchu oporu przeciwko arogancji bogacza, który rodzi się w Polsce i innych krajach Europy Środkowo-Wschodniej.

Tomasz Teluk