Wiemy, dlaczego KOD tak cynicznie gra stanem wojennym. Większość Polaków wciąż uważa jego wprowadzenie za dobre. Jest to propagandowy sukces Michnika, Jaruzelskiego i Kiszczaka.

Co prawda ilość popierających słuszność stanu wojennego zmniejsza się, to jednak wciąż więcej jest zwolenników represji z 13 grudnia 1981 r. od tych, dla których stan ten był zamachem na wolność narodu.

Według najnowszego badania CBOS 41 proc. badanych uważa, że to była słuszna historyczna decyzja. 35 proc. sądzi, że wręcz przeciwnie. Dwadzieścia lat temu w podobnym badaniu 54 proc. ankietowanych pozytywnie wypowiedziała się o decyzji z 13 grudnia. 35 proc. oceniało ten fakt źle.

Skąd takie zmiany nastrojów? Respondenci nie ukrywają, że swą wiedzę o tym okresie czerpią z własnego doświadczenia i debaty publicznej. Swoje robi nieustanna propaganda, jakoby stan wojenny było koniecznością, która powstrzymała Związek Sowiecki od inwazji na nasz kraj. Taką wersję utrzymywał przez lata gen. Wojciech Jaruzelski.

Fakty historyczne mówią jednak coś innego. Według badań historyków, stan wojenny był suwerenną decyzją ówczesnych komunistycznych władz, bojących się solidarnościowego zrywu Polaków.

Tragedia stanu wojennego jest wciąż wykorzystywany do politycznych rozgrywek. Bagatelizowanie represji przez KOD, solidarność z byłymi ubekami i esbekami, wynikają więc z chłodnej kalkulacji. Skoro społeczeństwo akceptuje stan wojenny, jako konieczne w tamtych czasach „mniejsze zło”, można ów fakt wykorzystać do własnych celów.

Miejmy nadzieję, że polityka historyczna obecnego rządu doprowadzi w końcu do tego, że proporcje się odwrócą, a stan wojenny będzie odbierany tak jak być powinien - jako zwrócenie się przemocą komunistycznej władzy przeciw pragnącym wolności rodakom. Wielu z represjonowanych zapłaciło za to swoim zdrowiem i życiem.

Tomasz Teluk