W ostatnim czasie głośnym echem medialnym odbiły się dwie wypowiedzi liderów Partii Korwin. Pierwsza dotyczyła tragedii emigrantów na Morzu Śródziemnym, którą Janusz Korwin –Mikke zbył lekceważącym, że co go to obchodzi, sami sobie są winni.

Oczywiście, że emigranci są odpowiedzialni sami za siebie i podejmując ryzyko przeprawy do Europy muszą się liczyć z tym, że może się to skończyć tragicznie. Niemniej jest to szerszy problem, którego nie można zbyć stwierdzeniem: „a co mnie to obchodzi?”. Ci biedni ludzie z pewnością zasługują na współczucie i zainteresowanie się ich losem.

Jednak liberałom się to nie opłaca. Emigranci z Afryki przecież nie głosują. Głosują za to kibice, w towarzystwie których opłaca się pokazywać i bronić ich za wszelką cenę, cokolwiek uczynią. W Knurowie zginął kibic. On i jego rodzina też zasługują na współczucie. Jednak kibice z Knurowa bili się z policją i chcieli zaatakować kibiców drużyny przeciwnej. Musieli także liczyć się z pewnym ryzykiem.

Zadziwia logika liberałów. Gdy biedota uciekająca przed wojną za chlebem tonie w morzu to jest sama sobie winna. A gdy ginie kibic atakujący drugiego człowieka to winne jest państwo, a napastnik staje się ofiarą. Wypowiedź Przemysława Wiplera, że policja wykonała na kibicu karę śmierci za wtargnięcie na murawę jest odwracaniem kota ogonem.

Niesmaczne jest więc wykorzystywanie cudzej tragedii i nastrojów społecznych do celów politycznych. Politycy powinni poczekać z wydawaniem kategorycznych sądów do czasu wyjaśnienia całego zdarzenia.

Tomasz Teluk