Nikt nie daje szans Partii Wolności, ale sondaże jedno, a wyborcy drugie. Partia Wildersa może okazać się czarnym koniem wyborów w Holandii i wzmocnić europejskie skrzydło eurosceptyków.

Czy Geert Wilders będzie przyszłym partnerem Wielkiej Brytanii oraz Marine Le Pen w demontażu Unii Europejskiej? To bardzo prawdopodobne, mimo, że media głównego nurtu nie dają mu szans na wygranie wyborów i utworzenie rządzącej koalicji w tym kraju.

Wilders zbudował swój sukces na antyimigranckiej retoryce. W ostatnich dniach pomógł mu konflikt z Turcją. Wszystko wskazuje więc na to, że może wygrać i starać się wyprowadzić Holandię z UE, choć zapewne nie stanie się tak od razu po tegorocznych wyborach.

Sukces Wildersa może mieć wpływ na politykę we Francji, Austrii oraz w Niemczech. Gdy Partia Wolności wygra, da to nowy impuls Frontowi Narodowemu oraz Alternatywie dla Niemiec. Czy będą z nim współpracowali Kaczyński, Orban czy Trump, to już zupełnie inna sprawa.

W dzisiejszych wyborach będzie głosowało ok. 13 mln osób. Do wyścigu ustawiło się 28 partii politycznych. Do wzięcia jest 150 mandatów. Kilkadziesiąt przypadnie Partii Wolności. Rozstrzygnięcie poznamy wkrótce.

Tomasz Teluk