Współczesny kryzys wiary wiąże się z tym, że Kościół zatracił gdzieś zdolność przepowiadania Dobrej Nowiny.

Nie pamiętam kiedy ostatni raz w kościele usłyszałem przepowiadania o zbawieniu dokonanym przez Jezusa Chrystusa. Zamiast tego częściej - listy duszpasterskie, kazania pełne moralizatorstwa. Przypomina to niemożliwe do udźwignięcia ciężary nakładane na innych. Czy to rzeczywiście istota naszej wiary? Jest ktoś, kto potrafi wypełnić przykazania? Może są tacy wśród księży? Szczerze wątpię.

Zbliża się okres paschalny. Warto złapać się tej nadziei, która wynika z przepowiadania Ewangelii. Nadziei, która mówi, że dzięki Prawu możemy wyłącznie poznać swoją grzeszność, ale sami zbawić się nie zdołamy.

Według Prawa - wszyscy zasługujemy na potępienie. Ale Bóg nas nie potępił. Nas, których powołał z imienia, jeszcze przed stworzeniem świata. Ten Sprawiedliwy i Miłosierny Bóg pokochał nas do tego stopnia, że zamiast nas poświęcił swojego jedynego Syna, aby wziął na siebie wszystkie nasze winy, przybił je do Krzyża i zmartwychwstał.

To właśnie w zmartwychwstaniu tkwi istota naszego zbawienia. Chrystus pokonał śmierć, dzięki temu, że od niej nie uciekał, ale wszedł w nią i jako Bóg ją zniweczył, otwierając niebo dla wierzących. Dał nam swojego Ducha, abyśmy mogli skorzystać z tej łaski i głosić orędzie zmartwychwstania.

Jeśli to nie my sami siebie, ale Chrystus nas zbawia, nie pozostaje nic innego jak wyjść mu na przeciw. On czeka na nas w Słowie Bożym, sakramentach i tej najważniejszej nocy w roku - podczas czuwania i celebracji zwycięstwa życia nad śmiercią.

Tomasz Teluk