Franciszek zaskoczył młodych. Jego katecheza była konkretna, momentami surowa, nie słodził, raczej napominał. Uczył nas stawać w prawdzie o sobie, aby iść z podniesionym czołem przez życie.

Uczestnictwo w Światowych Dniach Młodzieży było wielkim błogosławieństwem. Nie tylko dla młodych, ale także dla tych, którzy się młodymi opiekowali i mogli zaczerpnąć nieco z ich entuzjazmu i spontaniczności.

Bardzo podobała mi się katecheza Franciszka, skierowana do młodzieży i małżonków. Słowa, aby nie kłaść się spać, jeśli nie pogodzimy się ze sobą są przecież fundamentalnym, biblijnym przepisem na zgodę w rodzinie.

Podczas, gdy wszyscy spodziewali się nieustannego „Alleluja!” i „Abba, Ojcze!”, papież co krok przypominał o rzeczach nieuchronnych – cierpieniu, śmierci. Bardzo mocne było przesłanie młodej Syryjki, podczas czuwania w Brzegach, która mówiła o wojnie w jej kraju, zniszczeniu i śmierci, która przechodzi przez Aleppo i okolice. Dzięki temu wiadomość przedostała się na cały świat.

Pielgrzymce towarzyszyły też piękne gesty wobec chorych i cierpiących, tych cierpiących niewinnych – dzieciach, która papież chciał wysłuchać, przytulić i pomodlić się z nimi.

Jednak najbardziej utkwiła mi pamięci katecheza o sensie życia, w której Franciszek zachęcał, aby zejść z ulubionej kanapy, nie marnować życia, ale założyć buty wyczynowca, tworzyć świat. „Nie można mylić szczęścia z wygodą” – to są słowa, które wyryły się w moim sercu i myślę, że nie tylko w moim, bo są one skierowane do wszystkich, szczególnie do społeczeństw, takich jak polskie, gdzie dorabianie się i konsumowanie powoli staje się jedynym sensem życia.

Koncentracja na sobie, egoizm, życie tylko dla siebie to prosty przepis na zatracenie. W katechezie kolejnego dnia, podczas Eucharystii kończącej ŚDM, na podstawie historii Zacheusza, papież tłumaczył, że życie w dobrobycie i stabilizacji nie daje szczęścia. Szczęście daje bezpośrednie spotkanie z Chrystusem, dotknięcie Boga.

Podczas ŚDM 2016 i papieskiej pielgrzymki można było właśnie dotknąć Boga. Czy to uczestnicząc z spotkaniach z Franciszkiem, innego rodzaju mitingach modlitewnych, posługując pielgrzymom, spotykając Chrystusa w drugim człowieku, czy w jakikolwiek sposób włączając się w te wydarzenia.

Kto się przyłączył, z pewnością może powiedzieć, że spotkał Boga. Bóg przechodził i trzeba było to wykorzystać, bo taka okazja długo się może nie powtórzyć.

Tomasz Teluk